Strony

2020-01-02

Laba! 臘八節

Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej.

Dziś Laba! Czyli ósmy dzień miesiąca La, czyli dwunastego miesiąca tradycyjnego chińskiego kalendarza. Świętowanie jest ciekawym przykładem wpływu buddyzmu na chińską tradycję, bowiem - choć samo święto istnieje od bardzo zamierzchłych czasów i początkowo było świętem rolniczym - na stałe wpisało się w chiński kalendarz dopiero, gdy je połączono z dniem oświecenia Buddy, a obchody święta stały się buddyjskie. Jednym z bardzo buddyjskich elementów jest fakt, że najbardziej znana potrawa związana z obchodami Laba jest wegetariańska - jest to wegetariański kleik ryżowy Laba 臘八粥. Drugi najbardziej znany zwyczaj jest również kulinarny (wszelkie obchody czegokolwiek w Chinach zwykle są bardzo silnie związane z kuchnią) - w święto Laba marynuje się czosnek w occie. Dlaczego? Ponieważ musi się marynować akurat trzy tygodnie, żeby uzyskać właściwy smak na obchody chińskiego Nowego Roku. Swoją drogą, zarówno czosnek, jak i ocet po tym marynowaniu są znakomite, więc na dniach podzielę się przepisem. Ja ten czosnek kocham tak, że marynuję go bezustannie; nie może go zabraknąć w mojej kuchni!
Wróćmy do kleiku. Za czasów cesarskich kleik laba przeznaczony dla cesarza był robiony z mieszanki ziaren, suszonych owoców i orzechów, a nawet mięsa. Nie jest to jednak tradycyjna wersja. Tradycyna wersja bauddyjska jest bogata, ale jednak wegetariańska - czyli rozmaite typy ryżu, fasoli, orzechów i suszonych głożyn. Co ciekawe, początkowo nie był on przeznaczony do spożycia - w każdym razie nie przez ludzi, służył bowiem jako ofiara dla bóstw. Bóstw było osiem - stąd data. Bóstwa te to bogowie plonów, ubóstwieni rolnicy, którzy nauczyli lud wszystkiego o ziemi, a także zwierzęta - np. tygrys, który poluje, żeby jeść, czyli pilnuje, żeby dieta ludzi nie była tylko zbożowo-warzywna. Ciekawe, że była również ofiara dla insektów - pewnie błaganie, żeby się zbyt licznie nie mnożyły...
Istnieje wiele legend o tym, skąd się wziął kleik laba - opowieści o bohaterach, o cesarzu, który zanim nim został, był tak biedny, że jadł tylko kleik i chciał, żeby ludzie też potrafili żyć skromnie. Moją ulubioną jest chyba ta historyjka, którą w postaci filmu animowanego znajdziecie na końcu wpisu (da się zrozumieć nawet, jeśli nie znacie chińskiego). Jednak, ze względu na silną asocjację święta z buddyzmem, warto przytoczyć i buddyjską legendę. Otóż Siddhārtha Gautama, czyli Budda, pewnego dnia stwierdził, że być może dobrą drogą do osiągnięcia Oświecenia byłaby głodówka. Pewnego dnia, gdy właśnie umierał z głodu, spotkał wiejskie dziewczę, które nakarmiło go mlekiem i kleikiem, bo wyglądał nie jak człowiek, a jak duch - a w indyjskiej tradycji te duchy trzeba dobrze traktować i karmić. Niedługo potem Budda osiągnął Oświecenie. Kleik zwany Kleikiem Buddy ma upamiętniać drogę Buddy do osiągnięcia Oświecenia. W czasie święta Laba buddyści nie tylko spożywają kleik, ale przede wszystkim recytują sutry, ozdabiają świątynie, sprzedają "odpusty" (prowieniencja inna, ale wygląd podobny) itd. - jest to więc dobry dzień, by odwiedzić buddyjską świątynię w zgiełku i zobaczyć na własne oczy ceremonie. Swoją drogą, kleik z miedzianych, czterotonowych świątynnych garów, smakuje zupełnie inaczej niż te zwykłe kleiki z garnka do gotowania ryżu... W dawnych czasach kleik ten gotowało się bodaj w każdym domostwie, dla wszystkich domowników z psami i kurami włącznie. Dawniej dzieciaki śpiewały nawet piosenkę "Kleik laba, kleik laba, kura zje i jajka składa" 臘八粥,臘八飯,小雞吃了就下蛋.
Pewnego razu, akurat w trakcie święta Laba, przejeżdżałam obok świątyni taoistycznej. Ku mojemu ogromnemu zdumieniu okazało się, że w świątyniach taoistycznych również świętuje się Ósmego La - ponoć jest to dobry dzień na czczenie Pięciu Cesarzy i proszenie ich o łaski dla nowourodzonych dzieci.
Z czego się składa kleik laba? Ile garnków, tyle przepisów. Wśród składników można znaleźć różne zboża - ryż zwykły i kleisty, proso, kasze, rośliny bobowate - rozmaite odmiany fasoli, suszone owoce i orzechy - od głożyn przez fistaszki, migdały, pestki dyni czy słonecznik, a także orzeszki pinii aż po rodzynki czy nasiona lotosu, kasztany, kotewki, kasztany wodne, a nawet suszone longany. Wszystko doprawione jest też cukrem, białym bądź brązowym - czyli jest to jeden z nielicznych chińskich kleików jedzony na słodko.
Rzadko go robię, ale jeśli się skuszę, to albo kupuję gotową mieszankę
albo robię kleik na winie. Znaczy: do środka wsypuję wszystko, co się nawinie.

Składniki:
  • różne gatunki ryżu, proso, łzawnica ogrodowa, płatki owsiane - po łyżce
  • różne gatunki fasoli - czerwona, czarna, mung, fistaszki - po łyżeczce
  • suszone owoce - głożyny, kolcowój, rodzynki, longany - po kilka sztuk
  • orzechy - nerkowce, włoskie, jakie wpadną w ręce - po kilka sztuk
  • nasiona lotosu
  • kamienny cukier
  1. Wykonanie:
  2. Wieczorem namoczyć fasolę czarną i czerwoną, fistaszki i nasiona lotosu. Tak samo należy postąpić z ryżem kleistym (zwykłego nie trzeba namaczać).
  3. Rano przepłukać namoczone produkty, zalać świeżą, zimną wodą i zacząć gotować.
  4. W międzyczasie przepłukać fasolkę mung, łzawnicę i zwykły ryż, a potem zostawić do namoczenia.
  5. Następnie opłukać suszone owoce.
  6. Gdy zawartość garnka zacznie wrzeć, można dorzucić fasolkę mung i łzawnicę, a po nich suszone owoce - bez głożyn, bo te trzeba dodać na samym końcu.
  7. Po dziesięciu minutach gotowania na niewielkim ogniu dodać głożynę.
  8. Po następnej pół godzinie gotowania dodać cukier do smaku.
  9. Należy na małym ogniu gotować do momentu, gdy ryż "zakwitnie" - to znaczy, ziarenka się rozciapciają. 
  10. Gdy kleik jest gotowy, najlepiej po wyłączeniu ognia zostawić go jeszcze na jakiś kwadrans pod przykryciem, żeby "doszedł".
Najważniejsze pytanie: ile dodać wody? Najczęstsza proporcja kleików to cztery/pięć części wody na jedną część składników suchych. Czyli jeśli tej mieszanki u góry mieliśmy szklankę, to potrzebujemy czterech lub pięciu szklanek wody. Pamiętajcie, że lepiej wlać więcej i ewentualnie dłużej gotować niż wlać za mało i potem na siłę rozrzedzać.
Kleik Laba z restauracji nad Lotosowym Stawem - wiem, że wygląda średnio apetycznie, ale jest lekko słodki, bardzo pożywny i pyszny.
Uwielbiam ten kleik. Tajfuniątko też. Oczywiście, jadamy go również w inne dni, nie tylko w Święto Laba. Wtedy jednak zwiemy go inaczej: Kleik Ośmiu Skarbów 八寶粥. Skąd wniosek: każdy kleik laba jest kleikiem ośmiu skarbów, ale nie każdy kleik ośmiu skarbów jest kleikiem laba.

Na deser dwa filmy edukacyjne o naszym święcie. Pierwszy opowiada, skąd się wziął czosnek laba:

Drugi pokazuje legendę o pochodzeniu kleiku laba, złożonego z resztek rozmaitych pokarmów:


Wesołej laby! Znaczy - wesołego Święta Laba!
A jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o innym tradycyjnym kleiku, tym razem japońskim - zapraszam tutaj.

2 komentarze:

  1. Czy ten kleik nie jest podobny do naszej kuti ? Bardzo ciekawa tradycja. Przesylam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest o tyle podobny, że jest z gotowanego zboża i jest na słodko. Jednak kutia jest ciałem stałym, a kleik powinien być na tyle rzadki, żeby można go było wypić z miseczki.

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.