Uwielbiam resztki. Wiecie, jeśli masz plan, idziesz na targ, kupujesz coś i robisz potrawę zgodnie z przepisem, choćby było to najlepsze w świecie, nie będziesz z tego tak dumna, jak z potrawy wyczarowanej "z niczego". U mnie zawsze powodem do dumy są smażone "ryże z czymkolwiek". Przede wszystkim dlatego, że Pan i Władca za nimi przepada, a po drugie dlatego, że przy okazji utylizuję lodówkowe resztki. Tym razem został mi mały ogórek, którego nie dało się upchnąć w słoju do kiszenia, prawie całkiem zeschnięta zielona cebulka i jeden plasterek zeschniętej wędliny. No i oczywiście wczorajszy ryż, twardy jak chleb krasnoludzki, bo zapomniałam go przykryć przed wsadzeniem do lodówki, a także resztka zupy...
Składniki:
*reszta wczorajszego ryżu
*ogórek pokrojony w kostkę, w skórce
*skłócone jajko
*czosnek niedbale posiekany
*cebulka obrana z zaschniętych części i niedbale posiekana
*wędlina pokrojona w kostkę - plasterek absolutnie wystarczy
*smalec, ale usmażone na oleju też będzie dobre
*dowolne przyprawy - ja nie musiałam solić ani pieprzyć, bo zupa była mocno przyprawiona.
Wykonanie:
1) W woku rozgrzać dużą ilość tłuszczu i usmażyć jajko. Jajko odsączyć, przełożyć na talerz i pokroić na kawałki łatwe do uchwycenia pałeczkami.
2) Na reszcie tłuszczu, mile pachnącego jajkiem, obsmażyć czosnek, wędlinę i cebulkę, aż zapachnie cała kuchnia. Wyjąć przyprawy, odsączyć i połączyć z jajkiem.
3) Na wspaniale pachnącym tłuszczu obsmażyć ryż, cały czas mieszając. Dodać ogórek. Wymieszać i smażyć dalej. Dodać jajko i przyprawy, smażyć dalej. Dolać bulionu i gotować, cały czas mieszając, aż bulion wyparuje, a ryż będzie przyjemnie miękki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.