Jestem miłośniczką psów. I kotów. I innych takich. Przeżyłam już dużo zwierzęcych zaskoczeń - na przykład wtedy, gdy świeżo zaadoptowany malutki kotek próbował się od naszego psa nauczyć szczekać. Na przykład wtedy, gdy sięgnęłam do szafki na chleb (zamkniętej!) i natrafiłam na futrzaka. Na przykład wtedy, gdy pies na moich oczach zeżarł befsztyka Z ZAMKNIĘTĄ MORDĄ.
Przysięgam jednak na wszystko na świecie, że pierwszy raz widziałam psa jedzącego pałeczkami...
Przypatrywałam się z kwadrans, oniemiała z wrażenia, jak pani w średnim wieku spożywa obiad w sposób następujący: odrobina ryżu z mięsem do swojej buzi, odrobina ryżu z mięsem do psiej mordy po lewej stronie, odrobina do psiej mordy po prawej - tak, żebraków były dwie sztuki.
Tymi samymi pałeczkami.
A jak te pałeczki były idealnie wylizane!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.