Pisałam już kiedyś o prezentach, które można kupić dla fana Yunnanu, albo po prostu - jeśli jesteśmy w Yunnanie, to które warto kupić. Tym razem stawiam się w sytuacji odwrotnej: przecież za każdym razem, gdy wracam z Polski, też kupuję prezenty, tym razem dla Chińczyków. Zacznę od tego, co najłatwiejsze.
Najlepszym prezentem jest polski bursztyn. Najlepiej, jeśli jest certyfikowany, ładnie obrobiony i oczywiście duży. Potem długo, długo nic. A potem - to już niestety kwestia gustu.
Idealnym prezentem dla mojego osobistego Chińczyka są produkty spożywcze, które w Kunmingu są niedostępne lub bardzo kosztowne. Upycham więc w walizkach butle dobrych polskich wódek bądź nalewek, napycham torby czekoladą, przywożę galaretki i budynie (tak, ZB to straszliwy łakomczuch). Przywożę mu też płyty z muzyką - tacy jesteśmy retro, że nadal często słuchamy koncertów z takich nośników, zamiast sobie je wyszukiwać online.
Niektórzy chińscy znajomi proszą o kabanosy, polski miód czy o polskie dżemy; zdarzają się prośby o polskie herbatki ziołowe lub owocowe - ale to tylko koneserzy, którzy Polskę znają i lubią. Nie zrobiłabym takiego prezentu komuś, kto o to specyficznie nie poprosił, bo niestety wiem, ile moich darów tego typu wylądowało w koszu. Dlatego częściej wybieram jakieś rękodzieło - ludowiznę, ładną ceramikę, wyroby srebrne czy skórzane.
Dużo łatwiej jest, kiedy wybieramy prezent dla mamy in spe czy też takiej obdarzonej już bobasem. Każda mama chętnie przyjmie przede wszystkim dobrej jakości mleko w proszku, którego bezpieczeństwo bywa w Chinach problemem. Jeśli zaś dziecko już odrobinę podrosło, świetnym wyborem są tanie, bezcukrowe, w pełni naturalne przekąski typu mus owocowy, warzywny czy zbożowy, które dziecko pokocha, a które w Chinach są całkowicie niedostępne. To samo dotyczy bezcukrowych, zdrowych batonów z owoców, pestek i orzechów, które doskonale zastępują któryś z dziecięcych posiłków. Część moich Chinek pokochała również niektóre polskie kosmetyki, zwłaszcza te o krótkich składach.
Więcej grzechów nie pamiętam. Może Wy mi coś podpowiecie?
Tutaj możecie poczytać o dobrych prezentach dla Japończyka, a tutaj o prezentach dla fana Kirgistanu.
Wybredny naród :-)
OdpowiedzUsuńMoże tylko ja miałam pecha do ludzi?
UsuńCzekoladą? W Chinach nie ma czekolady? Oł noł! Największe zaskoczenie w tym wpisie. Pozdrawiam, Ada
OdpowiedzUsuńNiby jest. Ale ta chińska jest do kitu, a importowana jest droga, trudnodostępna i jest jej bardzo mały wybór.
Usuń