Gdy ujrzałam sklepik kosmetyczny z produktami utrzymanymi w estetyce szanghajskiego międzywojnia, byłam zachwycona. Kolejna marka, która przetrwała maoizm? A może chociaż próba rekonstrukcji takiej marki?
Nic z tego. Firma powstała dopiero w 1996 roku i choć powołują się na szanghajską tradycję, nic ich z historią nie wiąże. A szkoda - bo przecież to właśnie Szanghaj początku ubiegłego wieku słynął z pięknych, zadbanych kobiet. Jednak mimo rozczarowania postanowiłam spróbować - i nie zawiodłam się. Skład produktów zawiera na tyle mało pozycji, bym nie była uczulona; fajne mydła, kremy do twarzy i rąk, pomadki ochronne. Resztę wypróbuję na pewno w niedalekiej przyszłości.
Tutaj ich strona.
Życie alergika może być uciążliwym, więc z ciekawością zaglądnęłam na stronę tego sklepu.
OdpowiedzUsuńCzy cyfry arabskie w Chinach są mało znane?, że jeszcze nikt nie zwrócił uwagi na lustrzane odbicie zegara stojącego przy okolicznościowej serii kwiatowej :-)
ja też nie zwróciłam uwagi... A cyfry arabskie są doskonale znane, choć w ręcznym piśmie Chińczyków wyglądają inaczej niż u nas :)
Usuń