Tak, kłębuszki włosów. Zaraz mi się przypomniała opowieść o wymianie włosów na igły, ale tubylec mnie wyśmiał. No to może na peruki i tupeciki? Tak, jak są włosy ładne, to oczywiście. Te jednak nie były jakieś śliczne. Zastanawiam się dalej. Czyżby praktykowało się tutaj wypychanie materaców włosami? Wierzyć mi się nie chciało. A pan sprzedawca niestety posługiwał się tak ciężkim dialektem, że nie mogłam się z nim dogadać.
Byłabym o tych nieszczęsnych włosach całkiem zapomniała, ale przyszli z wizytą świekrowie i zajęłam ich opowieścią o wycieczce do Shaxi, pokazując przy okazji zdjęcia. Świekrowie widzą włosy i komentują: och, jakże zacofana musi być ta wioska, jeszcze się tam włosy na cegły sprzedaje!
Postawiłam uszy na baczność. Jak to włosy na cegły?
Popatrz na te domy w Shaxi. Są zrobione z cegieł, prawda? Nie są to jednak cegły wypalane, jakich się używa teraz, a suszone na słońcu. Kiedy byliśmy mali, w całym Kunmingu większość domów była zrobiona z takich cegieł. Ba, na Lekcjach Pracy Fizycznej (劳动课) sami musieliśmy takie cegły robić. Robiło się tak: brało stelaż ze sklejki, glinę i włosy albo trawę. Stelaż trzeba było położyć na płaskiej powierzchni, żeby cegły wyszły równe - i do środka garściami pakowało się mokrą glinę. Żeby było wygodnie pakować, rozrabiało się ją z wodą tak, że miała konsystencję błota. Wtedy można też było wygodnie wepchnąć do każdej kłębuszek włosów albo trawy; czasem udawało się znaleźć trochę żwiru, a jeśli się mieszkało nad jeziorem - połamanych muszli. Trzeba było zmoczyć wodą - i cap! wysuwało się stelaż. Trzeba było pamiętać, żeby stelaż każdorazowo zmoczyć - inaczej glina przylepiała się do drewnianych boków i cegły wychodziły nierówne. A wtedy trzeba było zaczynać od nowa. Z czasem nabierało się praktyki i wyrób takich cegieł nie był żadnym problemem. My żeśmy sobie sami wybudowali szkołę z takich cegieł! Tak, tak, byliśmy wtedy jeszcze dziećmi; umazani czerwoną gliną od stóp do głów zajmowaliśmy się wyrobem cegieł, żeby można było zbudować szkołę.Świekrowie nie wiedzą, że choć chłopi z Shaxi chcieliby wszystko zmienić na beton i blachę falistą, władze regionu przy pomocy Szwajcarów próbują ich skłonić do pozostania przy tradycyjnych materiałach i sposobach budowy. To właśnie dzięki temu Shaxi nie wygląda jak setki innych, "odbudowanych" (a w zasadzie zbudowanych na nowo od zera) nibyskansenów i nibywiosek, zrobionych na jedno kopyto... Mam nadzieję, że ten projekt nadal tak będzie wyglądał: niespiesznie i tradycyjnie, z zachowaniem reguł sztuki.
Kiedy już zdjęliśmy z cegieł stelaż, zostawiało się je do wyschnięcia. Nawet w ostrym yunnańskim słońcu trochę to trwało: najpierw dwa dni, potem obracało się cegłę na drugą stronę i znów dwa dni, potem znów i znów... A jeśli spadł deszcz, trzeba było czekać jeszcze dłużej.
My też mieszkaliśmy w domu z takich cegieł - mówi świekra. - Dzięki nim w lecie było chłodno, a w zimie ciepło. Mimo wszelkich niedogodności starego budownictwa akurat w kunmińskim czy szasijskim klimacie takie cegły są o wiele lepsze od betonu...
Wracając do włosów - oczywiście włosiane cegły były lepsze od tych z trawą czy słomą, lepiej się trzymały, bo włosy są trwalsze od traw. Bez względu na zawartość, nazywają się tupi 土坯. Myślałem, że już się takich cegieł nie produkuje - dodaje świekr. - Bardzo biedna musi być ta okolica...
Swoją drogą, chociaż wiem, że postęp, XXI wiek itd., sama idea suszonych, ekologicznych cegieł bardzo, bardzo mi się podoba :)
Ależ historia!
OdpowiedzUsuńp.s. czy Ty wiesz, że ja tak bardzo przyzwyczaiłam się do Twoich wpisów, że codziennie na nie czekam?:)
To są najmilsze słowa, jakie bloger może usłyszeć! Dziękuję!
UsuńDziekuje :)
OdpowiedzUsuńAle za co?
UsuńJestem pewna, ze te cegły przetrwają dużo dłużej niż te wszystkie nasze betony. Bardzo fajne są takie opowieści pokazujące rożne punkty widzenia... To co oni uwazaja za zacofanie, dla nas jest tradycja, ktora koniecznie nalezy zachowac :) pozdrawiam tuz przed lotem z Brukseli do Carcassonne :)
OdpowiedzUsuńTo, czy są trwałe, czy nie, zależy od klimatu - w suchych częściach Yunnanu faktycznie są właściwie niezniszczalne, ale gdzieś, gdzie jest wilgotno, nie zdałyby egzaminu. A pogląd na zacofanie - moi teściowie użyli słowa, które po chińsku też jest pejoratywne, więc tak przetłumaczyłam. Ale wiem, że z nostalgią wspominali własne życie w domu z takich cegieł i to, jaki dobry był tam klimat. Tyle, że w Kunmingu już właściwie takich domów nie ma - wyburzono je w imię modernizacji. Więc miasteczko "niezmodernizowane" jest "zacofane" ;)
UsuńNiesamowite. Uwielbiam takie historie. Zastanawiam sie tylko nad mozliwoscia wybudowania calego domu z takich wlosianych cegiel, bez urozmaicania ich tymi z trawy, bo skad wziac taka ilosc wlosow? Chyba, ze jakas umowa z miejscowym zakladem fryzjerskim.
OdpowiedzUsuńZakładam, że wszystkie domy są z takich "mieszanych" cegieł - pewnie umacniało się je, czym się dało :)
UsuńWiesz co? Przypomniałaś mi, że końskiego włosia używano w Stanach do budowy ścian działowych (na przełomie zeszłęgo wieku). Mieszano je właśnie z gliną. :-) Dwa różne światy - podobne praktyki?
OdpowiedzUsuńOo! Można pracę doktorską z takiego porównania napisać :)
Usuń