Och, jak to dobrze, że mam tak ślimacze tempo przeglądania i porządkowania zdjęć! Właśnie dzięki temu zamiast w połowie marca, kiedy zrobiłam te zdjęcia, irytować Was świeżutkim bobem, mogę przepis podrzucić dziś, kiedy się w Polsce zdecydowanie bardziej przyda. Bób sam w sobie nie jest żadnym dziwadłem - gotuje się go tak samo, jak w Polsce. Magia dzieje się później, gdy wrzucamy go do najlepszej maczajki świata:
Składniki:
- świeży bób, najlepiej młody, ale każdy się nada
- dobry sos sojowy
- sos ostrygowy
- odrobina pachnącego, ciemnego octu ryżowego
- rozrobniony czosnek
- posiekana zielona cebulka
- ewentualnie sól (ale to zależy od tego, jak słone są Wasze sosy sojowe i ostrygowe)
- olej chilli lub płatki chilli (z olejem lepsze!)
Wykonanie:
- Bób ugotować do miękkości.
- W międzyczasie przygotować składniki maczajki i solidnie je wymieszać.
Sposób podania zależy przede wszystkim od Waszej tolerancji na pikantne jedzenie. Można albo tonkać bób w maczajce i jeść od razu, albo wrzucić ugotowany bób do miseczki z maczajką i poczekać, aż się przegryzie. Obie wersje pyszne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.