Położona w Syczuanie Góra Emei jest znana przede wszystkim jako jedna z czterech świętych gór buddyzmu oraz siedziba Wielkiego Buddy. Nie wszyscy jednak wiedzą, że jest nie tylko ważnym punktem na mapie turystycznej, ale i odwiecznym miejscem zbioru herbaty. Już za Tangów tutejsza herbata wędrowała jako trybut do cesarzy. Nasze Bambusowe Liście [竹叶青 zhúyè qīng] są jednak herbatą dużo młodszą - zaczęto ją wytwarzać dopiero w latach '60 XX wieku, a nazwę wybrał dla niej marszałek Chen Yi, na prośbę mnicha, który tę herbatę zebrał, a później zaparzył dla gościa. Szybko zyskała uznanie i sławę - i oczywiście szybko zaczęły się pojawiać podróbki. Więc pamiętajcie: prawdziwe Bambusowe Liście pochodzą tylko z Góry Emei! Co oczywiście wcale nie znaczy, że inne nie są smaczne. Po prostu: są jednak tylko podróbkami. A ponieważ nazwa została zastrzeżona - istnieje tylko jedna firma, która ma prawo tę herbatę wytwarzać. Choć oczywiście, inni próbują jakoś ten zakaz obejść - i czasem nawet udaje się ich zmusić do zapłacenia kary.
Bambusowe Liście zbiera się kilka dni przed Świętem Czystym i Jasnym. Najwięcej zbiera się jej w połączeniu liść i pąk liścia lub dwa liście i pąk. Potem w wysokiej temperaturze zatrzymuje się proces utleniania, trzy razy się ją na zmianę praży i studzi, by potem potrząsać i przesypywać, aż wreszcie do końca wyschnie i nabierze właściwego kształtu. Ostatni szlif nadaje herbacie "wędzenie", dzięki któremu zyskuje niepowtarzalny aromat. Jest tak pyszna, że nawet ta najbardziej poślednia kosztuje kilkaset yuanów za kilogram.
Ile kosztowała nasza - nie wiem. Jak większość świetnych herbat, akurat tę dostaliśmy w prezencie. Jest śmietanką śmietanki - bo to herbata z samych pąków liści herbacianych. Zobaczcie, jaka piękna:
Wytrzymuje około czterech-pięciu parzeń w gaiwanie, w niewysokiej temperaturze (~70 stopni). Jest aromatyczna, gorzka na języku, ale po paru łykach podniebienie zaczyna się robić słodkie. Pyszna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.