Gdy przyjechałam do Yunnanu, zakochałam się w pu'erach i czarnych herbatach, które mają złote liście. Jednak istnieje miłość głębsza: do tajwańskich czarnych smoków czyli wulongów. Moim ukochanym mężem jest oczywiście alishański wulong, ale czasem zdarzają mi się romanse z innymi, między innymi właśnie z Orientalną Pięknością - wulongiem zbieranym w lecie, pachnącym owocami i miodem spadziowym, ideałem. Jest to herbata mocno utleniona, nieopieczona, złożona z pędów liści herbacianych obgryzionych przez skoczkowate. To znaczy... hmmm... herbaciane pluskwy. Gdy taki insekt wgryza się w liść, powstaje coś w rodzaju herbacianej terpentyny, dzięki której osiągany jest specyficzny, słodkawy smak i aromat; przy okazji brzegi liści robią się białe - stąd druga nazwa Piękności: wulong o białych końcówkach. Napar pozbawiony jest charakterystycznej dla innych herbat goryczki - oczywiście pod warunkiem, że liście zostaną właściwie zaparzone.
Prawdziwą Orientalną Piękność można poznać m.in. po tym, że wykorzystuje (w przeciwieństwie do innych wulongów) tylko pęd i dwa liście zamiast czterech czy pięciu liści. W praktyce sprzedaje się również tanie Piękności z dolnych liści.
Należy ją parzyć - jak większość wulongów - wodą o temperaturze około 80 stopni, a parzenie powinno być dość długie - pierwsze trwa nawet 2 minuty, a każde kolejne jeszcze dłużej.
Nigdy nie kupiłam Orientalnej Piękności. Zazwyczaj tylko na nią patrzę i wzdycham smutnie nad ceną. Tym razem ją dostałam - to prawdziwie królewski prezent. Takiego daru nie mogłabym wypić samotnie - dlatego poczekałam na bardzo specjalnego gościa i napiłyśmy się w zachwycie:
Czy ten wulong to jest to samo co oolung?
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to uwielbiam odmianę milki oolong, herbatę aromatyzowaną mlekiem.
Tak, w literaturze anglojęzycznej używa się transkrypcji oolung, jednak ja bazuję na powszechnie stosowanej obecnie transkrypcji pinyin. Obojętnie jednak, czy napiszemy oolung, ulung, wulung czy znakami: 烏龍/乌龙, chodzi o ten sam rodzaj herbaty. Tajwański mleczny wulong faktycznie jest przepyszny :) Tu trzeba jednak zaznaczyć, że prawdziwy mleczny wulong nie jest sztucznie aromatyzowany, a jego mleczny czy też maślany aromat jest uzyskiwany naturalnie poprzez podwójne utlenianie: https://en.wikipedia.org/wiki/Jin_Xuan_tea
Usuń