Yunnańska Klika 滇系 to jedna z wielu klik, które powstały na samym początku Republiki Chińskiej. Mandżurowie upadają, Yuan Shikai dochodzi do władzy, ale ponieważ w głowie mu następne cesarstwo, wszystko się rozpirza. Każda prowincja ma swojego przywódcę, a żadnemu się nie podoba to, co robi Yuan. Nie po to obalali Mandżurów, żeby zamienić siekierkę na kijek, co to, to nie!
No a w Yunnanie była Akademia Wojskowa, w której zagęszczenie tęgich łbów na metr kwadratowy było wystarczające. Na prowadzenie wysunął się Cai E, ale miał pecha umrzeć tuż po tym, jak wygrał Wojnę w Obronie Kraju. Jego najwierniejszym i najbardziej zaufanym podwładnym był Tang Jiyao. W zastępstwie Cai E wziął Yunnan jak swój i zażądał przywrócenia Zgromadzenia Narodowego. Gdy to się stało, oficjalnie Yunnan wrócił pod rozkazy Pekinu, jednak Tang Jiyao nie był idiotą i zachował władzę nad yunnańską armią. Miał rację: za chwilę znów rozwiązano Zgromadzenie Narodowe, zaczęto mówić o przywróceniu władzy Mandżurom i generalnie panował kompletny chaos. Tradycyjne niesnaski między Północą i Południem przybrały na sile i już za chwilę Północ miała swoje władze, a Południe swoje. Nie żeby te południowe były jakieś wyjątkowo zjednoczone; oczywiście i tutaj trwała walka o stołki i o to, co robić dalej. Tang popierał Sun Yat-sena... ale Sun nie popierał Tanga: wybrał Gu Pinzhena. Nic to; pojednali się później, a gdy w 1925 roku Sun zmarł, Tang ogłosił, że jest jego prawowitym następcą i chciał stanąć na czele Kuomintangu. Nie bardzo mu się to udało; wybuchła wojna między Yunnanem a Guangxi, a gdy Tang sromotnie przegrał, wyrzucono go z Kuomintangu. Nie bardzo się przejął; przyłączył się do Chena Jiongminga i jego Chińskiej Partii Dążenia do Sprawiedliwości, która całkiem odmiennie wyobrażała sobie przyszłe Chiny. Tang jeszcze trochę pochachmęcił, ale Smocza Chmura (Long Yun) szybko przejął władzę w Yunnańskiej Klice, a Tang wkrótce zmarł. Long zwrócił Yunnan nacjonalistom, choć tak samo jak Tang pilnował autonomii.
To krótki urywek historii Yunnanu; zwróćcie jednak uwagę na to, jak ważną rolę pełnił Tang Jiyao. Ten generał i militarysta sprawował władzę w Yunnanie w latach 1913-1927. Niby krótko, ale początki republiki to czas obfity w ważne wydarzenia, a Tang grał pierwsze skrzypce. Ciekawa ścieżka doprowadziła na szczyt chłopca z wioski Huize pod Qujingiem. Urodzony w 1883 roku Tang, jak wszyscy inteligentni i zamożni ludzie tamtych czasów, zdawał egzaminy cesarskie. Później jednak ukończył akademię wojskową w Japonii, a po powrocie pomógł obalić Mandżurów i ustanowić republikę, a potem pilnować tego, żeby wojskowi trzymali władzę i żeby Yunnan zachował autonomię. Jednocześnie wciąż poszukiwał środków na swe nie zawsze mądre działania. Jednym ze sposobów, którego się chwycił, był handel opium z podatkami, licencjami i tak dalej. To on był odpowiedzialny za założenie wielkich plantacji maku w całym Yunnanie; zbiory szły najpierw koleją do wietnamskiego Hajfongu, a z niego wysyłane były do reszty Chin statkami. Zdobyte pieniądze szły na uzbrojenie armii Tanga. No i na modernizację: Tang pilnował nie tylko czubka własnego nosa, ale również kształcenia inżynierów i innych takich; to dzięki niemu w Kunmingu tak szybko pojawiły się nowoczesne wynalazki typu wodociągi i stacja pomp. Wieść gminna niesie, że gdy zamieszkał we wspaniałej rezydencji przy Północnej Bramie Kunmingu, na zboczu Góry Yuantong, raz w tygodniu otwierał na oścież jej bramy i pozwalał zwykłym zjadaczom ryżu nie tylko przechadzać się po swym pięknym ogrodzie, ale również pukać do drzwi swego gabinetu i prosić o posłuchanie. To była bodaj pierwsza (i raczej ostatnia) postać z "wyżyn", która faktycznie słuchała głosu ludu.
Pewnie właśnie dlatego pamięć o Tangu żyje tu nadal. Kunmińczycy nie pozwolili zniszczyć mauzoleum Tanga, choć prawie wszystkie inne mauzolea niekomunistów z tamtych czasów już dawno znikły z powierzchni ziemi. Każdy, kto chce się przejść po dawnym ogrodzie Tanga i westchnąć przy jego grobie, może to uczynić, jeśli tylko wejdzie do ZOO na Górze Yuantong.
Grobowca oczywiście pilnują kamienne lwy |
Jest bardzo okazały i naprawdę robi wrażenie. |
Ale najpiękniej jest tam, gdy kwitną jabłonie... |
...lub lagerstremie. |
Dziś Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków. W Chinach, w których pewnie codziennie się jakiś zabytek wyburza i na jego miejscu stawia centrum handlowe bądź podróbkę zabytku, szczególnie ważne są miejsca, którym się udało przetrwać. A już najcenniejsze są te, które przetrwały nie z racji politycznych, a z miłości zwykłych ludzi. Oby takich miejsc było jak najwięcej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.