Dziś zaczynają się obchody dajskiego Nowego Roku. Jak zwykle - to właśnie teraz najbardziej tęsknię za Xishuangbanna, za Mekongiem, za moimi ukochanymi tropikami. Też bym chciała uczestniczyć w tych obchodach noworocznych. Wiecie, za polskim Śmigusem-Dyngusem nie przepadałam, ale ten dajski jest zupełnie inny. Wszyscy wszystkich oblewają, a ponieważ jest ciepło, to nikomu nie grozi przeziębienie. Dużo, dużo wody i tyleż radości.
Pamiętacie jeszcze, dlaczego Dajowie się nawzajem oblewają wodą? Przytoczyłam tę legendę tutaj.
Przeziębienie nie, ale do końca życia będę pamiętać staruszkę, która dopadła mnie, kiedy się próbowałam podsuszyć i uparcie mnie chciała opatulać kocykiem. Żebym się przypadkiem nie opaliła. Co tam, że było ~35 stopni...
OdpowiedzUsuńkocykowe staruszki łączcie się, bez względu na kraj i temperaturę! Dobrze, że nie miała przy sobie szaliczka i czapeczki... :D
Usuń