Spacery nad Szmaragdowozielonym Jeziorem uwielbiam nie tylko dlatego, że jest ono po prostu piękne, ale też dlatego, że zawsze się tam coś ciekawego dzieje. Tym razem już z drugiej strony parku słychać było śpiewy akompaniowane trójstunną gitarą.
Ach, te kolory! Musiałam tam podejść.
Uwielbiam stroje ludowe. Uwielbiam kolory. Uwielbiam ludowe tańce. Nie tylko chińskie, żeby nie było! Polskie też lubię bardzo. Jednak w Polsce nie widziałam nigdy ludzi ubranych w stroje ludowe tak ot - dla siebie. Nie dla turystów na Krupówkach czy krakowskim Rynku, nie w skansenie, nie z okazji festiwalu pieśni ludowej, a po prostu dlatego, że spotykamy się w swoim gronie, aby potańczyć i pośpiewać. Przedstawiciele rozmaitych yunnańskich grup etnicznych spotykają się zaś nad Cuihu dla podtrzymania tradycji, z nudów, żeby dzieci zobaczyły i usłyszały, żeby nie stracić korzeni. Wstęp jest wolny; każdy może się dołączyć, pod warunkiem, że respektuje tradycję danej grupy. Ileż to razy tańczyłam z nimi!
A dla Czytelników zagadka: reprezentanci której grupy etnicznej się tak dobrze bawili? :)
Fakt, mi również się nie udało nigdy w Polsce zobaczyć naszych tańców tak tylko dla siebie, ale przypuszczam, że podczas świąt jeszcze gdzieniegdzie przynajmniej starsi tak spędzają czas.
OdpowiedzUsuńMiło było zerknąć na bawiących się przedstawicieli ludu Bai :-)
Niestety, to nie Baiowie :)
UsuńStarałam się rozwiązać zagadkę, ale nie jestem pewna, czy to lud Hani ?
OdpowiedzUsuńKorzystając z internetu, to pod hasłem stroje ludowe mniejszości itp. trafiałam na Twoje zdjęcia, ha, ha, ha ....
Proszę o prawidłową odpowiedź. Pozdrawiam Was oboje
Hania
Niestety, to nie Hani.
UsuńYi?
OdpowiedzUsuńI mamy zwycięzcę, niestety anonimowego. Tak, to Yi, jedno z plemion wywodzących się z okolic Chuxiongu :)
Usuń