Uwielbiam przekleństwa. W ogóle uwielbiam język, a dobre przekleństwo jest dla mnie wspaniałą językową zabawą. Nie mówię tu o wyprzecinkowaniu paniami lekkich obyczajów każdego zdania, tylko o soczystym i krzepkim wytłumaczeniu własnego światopoglądu bez owijania w bawełnę. Niezastąpioną nauczycielką była mi zawsze Mama, która klęła jak szewc podczas jazdy samochodem. Nie, nie jak szewc. Jak bardzo ekspresyjna osoba z mocno rozbudowanym słownictwem i nietypowymi skojarzeniami.
W zależności od humoru, sytuacji na drodze, ilości słońca i tego, czy akurat jestem na diecie - też klnę. W chwili obecnej wyszukuję mięsne przekleństwa kunmińskie. Poszukiwania nie są trudne: wystarczy wsiąść do samochodu prowadzonego przez ZB. W ciągu piętnastu minut mogłabym pewnie zapisać notatnik. To ciekawe, że znalazłam męża podobnego do Mamy, nie uważacie? Wracając do przekleństw: jeśli jesteście na takowe uczuleni, nie czytajcie dalej. No chyba, że koniecznie chcecie poznać różnicę między słowem "oczoje..y" po polsku i chińsku...
Nigdy nie zapomnę, jak w szmateksie kupiłam sobie wściekle różowe spodnie we wzorki. Mama mnie w nich zobaczyła, powiedziała, że są oczoje..e i zabroniła noszenia. Serio. Faktycznie, kolorek był... no, niedelikatny dla oczu - ale spodnie były genialne.
Ostatnio ze śmiechem opowiadałam ZB tę anegdotkę, starając się przetłumaczyć bardzo dosłownie ten wulgaryzm. Opowiadałam dlatego, że zobaczyłam odzianą w taki kolorek dziewczynę, siedzącą na takimże, błyszczącym w dodatku skuterze. ZB najpierw powiedział, że to słowo, o które mi chodzi to 刺眼 - kłujący w oczy. Ale to nie kłucie, tylko całkiem nieparlamentarna czynność ma być przecież! I tak dowiedziaam się o słowie 日眼.
Yan 眼 to oko. Ri 日 to, zgodnie ze wszystkimi słownikami świata, oznaczenie słońca, dnia i Japonii. Jednak tutaj nie jest rzeczownikiem, tylko czasownikiem. I... naprawdę trudno znaleźć lepsze tłumaczenie od naszego swojskiego "j..ać".
Częstą zbitką jest na przykład 狗日 gouri, gdzie gou to pies, więc opisując nieudany dzień możemy go określić cokolwiek dosadnie "zj..anym (i to w dodatku przez psa!). Mamy też 日龙包 czyli idiotę (jest tak głupi, że chciałby wyj..ać smoka). No i mamy właśnie to riyan 日眼, czyli je..ące oczy. Z tym, że w yunnańskim dialekcie nie mówi się tak na kolory, o nie! Mówi się tak o kimś, kto cię mocno irytuje. Taki gość, któremu na dzień dobry masz ochotę dać w mordę, to właśnie ktoś, kto jest strasznie riyan. Czytasz sobie właśnie książkę albo oglądasz film, a ktoś ci z premedytacją włącza techno nad uchem - to jest właśnie ktoś bardzo riyan. Kumacie?
I właśnie dlatego ciężko polski "oczoj..ny" przetłumaczyć na kunmiński "oczoj..ny", chociaż w obu językach takie słowo istnieje. Ku mojemu ogromnemu rozczarowaniu musiałam się zgodzić na kolor po prostu kłujący w oczy... Ale przekleństwo zapamiętam :)
Buahhh, to z w.... przez smoka mnie rozwalio!!!!!! Zapamietam sobie dla prywatnej uciechy!
OdpowiedzUsuń:) Mnie też urzekło :)
UsuńTemat rzadko poruszany a jak wazny! I na pewno przynosi duzo radosci.
OdpowiedzUsuńWychowujac dziecko ktore stycznosci z jezykiem polskim nie ma poza domem nauczanie perelek jezykowych przypadlo nam rodzica :)
Najtrudniejsze: jak mozna komus przy...dolic bo pod...dolil ciastko i jeszcz je wpi...lil ...na sliskim lodzie mozna sie... A leniwy to sie... Nie pracuje!
Komentarz dziecka " my Polacy to naprawde jestesmy fu...ers! (Dziecko jest w odpowiednim wieku😄)
O, polska gramatyka jest pod tym względem cudowna. Chińczycy nie mają deklinacji ani koniugacji, więc poszli w wyobraźnię ;)
Usuńhmm, ciekawe!
OdpowiedzUsuńa jakie czasem pożyteczne!!
UsuńRiyan zapisywane znakiem oznaczającym również Japonię, urocze ;) Zupełnie jak nazywanie karalucha "prusakiem" ;)
OdpowiedzUsuńprawda? :D
UsuńHa, Twoja mama jest jak mój tata - poezja w rzucaniu mięsem w samochodzie :)
OdpowiedzUsuńO tak!
Usuń