Szukałam bezskutecznie jakiejś sensownej książki zawierającej legendę o Pawiej Królewnie. Znalazłam tylko paskudnie ilustrowaną wersję dla dzieci. Skoczyłam do mojej ulubionej księgarenki na rogu, specjalizującej się w książkach dotyczących regionu, a tam przemiła książkoznawczyni wręczyła mi księgę, która wcale nie nazywała się Pawia Królewna! Okazało się, że legenda ta, znana w wielu wersjach i w wielu miejscach, najczęściej nazywana jest po prostu imieniem głównego bohatera płci męskiej, a nie żeńskiej. Jak się okazało, jest to epos, który już w latach '50 XX wieku został przetłumaczony na chiński - stąd ta jego wielka popularność (film, animacja, a nawet... operetka. Ale o tym kiedy indziej). Podobne legendy znane są także w Tajlandii, Laosie, Birmie a także Indiach.
Fascynujące, że legenda ta została zapisana w najstarszym zabytku piśmiennictwa dajskiego - razem z buddyjskimi sutrami spisanymi na liściach wachlarzowca właściwego, stanowiąc jeden z nielicznych świeckich wyjątków w tych religijnych zapiskach.
Kupiłam oczywiście. Zarówno dla siebie, jak i dla Tajfuniątka. Dajskiego się raczej nie nauczę, więc cieszę się, że mogę przeczytać choć chińskie tłumaczenie. Dla tych z Was, którzy chińskiego nie znają, mam ciekawą informację: ponoć poemat ten został przetłumaczony również na rosyjski...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.