2023-10-11

Herbaciana dziewczyna

Nie dość, że książka jednej z lubianych przeze mnie autorek, to jeszcze tyle innych rzeczy, które lubię: Yunnan, mniejszość etniczna i jej zwyczaje, historie kobiet, związki międzykulturowe, emigracja, a w dodatku herbata!!! Czegóż tu nie lubić? 

No chyba głównie właśnie tego. Tyle tego tu ućkanego, że nie da się tego doczytać do końca. To znaczy da się - w końcu doczytałam. Poświęciłam na to sześć godzin podróży pociągiem. Gdybym miała cokolwiek lepszego do roboty - robiłabym coś innego. Bo o ile chylę czoła przed solidnym riserczem dotyczącym kultury Akhów oraz całkiem niezłym riserczem dotyczącym herbaty, zwłaszcza pu'eru, o ile pierwsza część książki to była właśnie ta Lisa See, którą tak lubię, o tyle kiedy tylko główna bohaterka wyjechała z Yunnanu, książka stała się dla mnie niestrawna. Niewciągająca. Niepogłębiająca psychologicznie ani też w żaden inny sposób. 

Ja bym to widziała tak: skoro opisaliśmy tak świetnie warunki, w których bohaterka żyła pierwszych piętnaście lat swojego życia, to dlaczego nie napisać pogłębionego portretu przemian, które w niej zaszły po wyjeździe na stałe do miejsca zupełnie innego? 

Skoro piszemy o związku międzykulturowym, to dlaczego w nim nie ma niczego międzykulturowego poza tym, że kobita uczy się dla męża obchodzić chiński Nowy Rok? 

Rozśmieszyło mnie, że dziewczę w trzeciorzędnej yunnańskiej szkole nauczyło się w cztery lata angielskiego tak, że może w tym języku odpowiadać na skomplikowane pytania komisji egzaminacyjnej. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że powinna mieć problemy nawet z mandaryńskim. Znam takich dziewcząt trochę za dużo, żeby nie wiedzieć, jak to tutaj jest. Znam takie szkoły, takich nauczycieli, znam ten system. 

Sporo rzeczy mnie rozśmieszyło, dużo zasmuciło. To, co powinno być pogłębione, jest po łebkach. To, co mogłoby się spokojnie znaleźć w zupełnie innej książce - rozwleczono jak biegunkę. Ale przede wszystkim dwie trzecie książki jest po prostu nudne. A to już zbrodnia nie do wybaczenia. 

Lisa See - Herbaciana dziewczyna (The Tea Girl of Hummingbird Lane) 

PS. O tym, że tłumaczenie, choć jest z angielskiego, POWINNO przejść konsultację sinologiczną, już nawet nie chce mi się wspominać. Szlak herbacianego konia, do jasnej parasolki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.