2023-04-11

Macarena

Pamiętacie Macarenę? Jeśli jesteście w moim wieku bądź starsi - na pewno pamiętacie. Takich rzeczy się nie zapomina - cały świat szalał na punkcie tej piosenki. Każdy znał układ choreograficzny. 

Ostatnio moje przedszkole postanowiło zorganizować piknik, a nauczyciele mieli się zająć rozmaitymi "kącikami" - plastycznym, kawowym, s'more'owym i tak dalej. Ja wybrałam kącik muzyczno-taneczny, żeby było po linii zainteresowań i żebym nie musiała siedzieć kołkiem kilka godzin. Zapytana jaki będzie leitmotiv tańców, palnęłam oczywiście: Macarena! I tak oto spędziłam tydzień, ucząc dzieciaki choreografii, a w trakcie pikniku - tańcując dwie godziny z maleńkimi przerwami na kilka łyków herbaty. Oczywiście tańczyliśmy nie tylko Macarenę; nie po to ma się kapelę grającą na żywo, żeby grać w kółko to samo! Repertuar był szalenie interesujący, więc po prostu nie przestawałam tańczyć. No, raz przestałam. Kapela zagrała Hey, Jude, więc rzuciłam się do mikrofonu i zaśpiewałam :D

Wróciłam do domu zmęczona, ale szalenie radosna. I tak sobie rozkminiam - gdzie by tu jeszcze w moją codzienną rozpiskę wcisnąć taniec? Jak rozciągnąć dobę? Z czego zrezygnować, żeby starczyło czasu na takie doładowanie energii? Kurczę, pamiętam czasy, gdy regularnie w każdy weekend tańczyłam do samego rana. Teraz już nie mam na to zdrowia ani odpowiedniego towarzystwa, ale bardzo, barrrrrrrrrdzo mi tęskno do tych emocji, tej energii, tej radości... No i jeszcze śpiewanie. Bywały czasy, gdy codzienne kilkugodzinne śpiewy były u mnie normą. Gdzieś się to rozmyło - nie pamiętam tekstów, głos mi zdrewniał, nie mam gdzie, kiedy i z kim. Ale przecież tak bardzo kocham śpiewać! Hej, to nie może znów zniknąć... 

***

Najlepszym dowodem na to, że zupełnie nieoczekiwanie się zestarzałam niech będzie to, że najlepszą imprezą, na której byłam od wieków był przedszkolny piknik.

***

Swoją drogą, świetne miejsce na piknik. Do położonego niedaleko Gór Zachodnich parku Gogaga można dojechać metrem (i wspiąć się pod górkę - może ze dwa kwadranse); jest tu muzeum sztuki, parę zakątków kulinarno-kawowych, ładne tereny zielone... Może kiedyś zabiorę tu Tajfuniątko?

3 komentarze:

  1. Anonimowy11/4/23 22:07

    Kocham spiewac wydzieram sie w samochodzie spiewajac mimo glosu slowika ,ktory konie dusi w jezykach ,ktorych nie znam i nawet nie dbam ,ze okna otwarte i ludzie sie gapia .Dzieki temu, ze mam w pracy sale powiedzmy balowa to tancze sama no moze z duchami, ktorych jest troche w tym budynku ale w takich razach upewniam sie, ze jest to tajemnica .Super sposob na podniesienie wibracji.

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.