Pamiętacie Macarenę? Jeśli jesteście w moim wieku bądź starsi - na pewno pamiętacie. Takich rzeczy się nie zapomina - cały świat szalał na punkcie tej piosenki. Każdy znał układ choreograficzny.
Ostatnio moje przedszkole postanowiło zorganizować piknik, a nauczyciele mieli się zająć rozmaitymi "kącikami" - plastycznym, kawowym, s'more'owym i tak dalej. Ja wybrałam kącik muzyczno-taneczny, żeby było po linii zainteresowań i żebym nie musiała siedzieć kołkiem kilka godzin. Zapytana jaki będzie leitmotiv tańców, palnęłam oczywiście: Macarena! I tak oto spędziłam tydzień, ucząc dzieciaki choreografii, a w trakcie pikniku - tańcując dwie godziny z maleńkimi przerwami na kilka łyków herbaty. Oczywiście tańczyliśmy nie tylko Macarenę; nie po to ma się kapelę grającą na żywo, żeby grać w kółko to samo! Repertuar był szalenie interesujący, więc po prostu nie przestawałam tańczyć. No, raz przestałam. Kapela zagrała Hey, Jude, więc rzuciłam się do mikrofonu i zaśpiewałam :D
Wróciłam do domu zmęczona, ale szalenie radosna. I tak sobie rozkminiam - gdzie by tu jeszcze w moją codzienną rozpiskę wcisnąć taniec? Jak rozciągnąć dobę? Z czego zrezygnować, żeby starczyło czasu na takie doładowanie energii? Kurczę, pamiętam czasy, gdy regularnie w każdy weekend tańczyłam do samego rana. Teraz już nie mam na to zdrowia ani odpowiedniego towarzystwa, ale bardzo, barrrrrrrrrdzo mi tęskno do tych emocji, tej energii, tej radości... No i jeszcze śpiewanie. Bywały czasy, gdy codzienne kilkugodzinne śpiewy były u mnie normą. Gdzieś się to rozmyło - nie pamiętam tekstów, głos mi zdrewniał, nie mam gdzie, kiedy i z kim. Ale przecież tak bardzo kocham śpiewać! Hej, to nie może znów zniknąć...
***
Najlepszym dowodem na to, że zupełnie nieoczekiwanie się zestarzałam niech będzie to, że najlepszą imprezą, na której byłam od wieków był przedszkolny piknik.
***
Swoją drogą, świetne miejsce na piknik. Do położonego niedaleko Gór Zachodnich parku Gogaga można dojechać metrem (i wspiąć się pod górkę - może ze dwa kwadranse); jest tu muzeum sztuki, parę zakątków kulinarno-kawowych, ładne tereny zielone... Może kiedyś zabiorę tu Tajfuniątko?
Kocham spiewac wydzieram sie w samochodzie spiewajac mimo glosu slowika ,ktory konie dusi w jezykach ,ktorych nie znam i nawet nie dbam ,ze okna otwarte i ludzie sie gapia .Dzieki temu, ze mam w pracy sale powiedzmy balowa to tancze sama no moze z duchami, ktorych jest troche w tym budynku ale w takich razach upewniam sie, ze jest to tajemnica .Super sposob na podniesienie wibracji.
OdpowiedzUsuńTak! Niesamowita energia.
UsuńTak! Niesamowita energia!
Usuń