Mam za mały piekarnik, by upiec całego kurczaka. Gęsiarka by nie weszła; pizza się mieści z trudem. Ale nawet gdybym miała wielki piekarnik, mam za małą rodzinę na pieczenie całego kurczaka. Dlatego najczęściej piekę udko lub dwa w naczyniu żaroodpornym. Tym razem postanowiłam odświeżyć dawną wietnamską recepturę na kurczaka duszonego w arbuzie. Zamiast jednak udusić kurczaka w całości w ogromniastym arbuzie, wykorzystałam resztki - czyli wydrążoną połówkę arbuza, która akurat doskonale mi weszła do piekarnika. Gdybym miała większy piekarnik, pokusiłabym się o zamknięcie arbuza drugą wydrążoną połówką, ale z braku miejsca musiałam skorzystać z folii aluminiowej. Też się da, choć smak i aromat byłby lepszy bez folii.
Składniki:
- tyle kurczaka, najlepiej z kością, by weszło do wydrążonego arbuza
- arbuz - taki, żeby wlazł do piekarnika, wydrążony.
- marynata - co kto lubi. Ja tym razem dałam trochę ziół prowansalskich, soli, papajowego pieprzu, oliwy i czubricy, ale wersja z kurczakiem w mielonym imbirze czy też w chilli albo dosłownie jakiejkolwiek innej lubianej przez Was marynacie też będzie ok.
Wykonanie:
- Zamarynować kurczaka, im dłużej, tym lepiej.
- Wsadzić kurczaka do wydrążonego arbuza. Można obłożyć jakimiś owocami lub warzywami, ale jeśli arbuz nie był wydrążony z maniacką dokładnością, w ramach dodaku wystarczy po prostu miąższ arbuza. Jeśli skóra arbuza jest bardzo gruba, można piec na kratce, ale jeśli istnieje niebezpieczeństwo, że skóra może pęknąć i sok zaleje nam piekarnik, lepiej umieścić arbuz w jakiejś rynce, foremce czy innej żaroodpornej pokrywce.
- Piec tak długo, jak każdego innego kurczaka, w takiej samej temperaturze, jak zwykle - u mnie potężna noga piekła się jakieś trzy kwadranse w 180 stopniach.
- Można nastawić na odrobinę dłużej niż zwykle i gdy kurczak się już upiecze, zdjąć folię (lub górną połówkę arbuza) i podpiec jeszcze do chrupiącej skórki i zredukowania części sosu.
- Wyjąwszy kurczaka, wykrawamy tyle miąższu, ile się tylko uda. Jedliście kiedyś pieczonego arbuza? Może Was zaskoczyć zarówno smakiem, jak i konsystencją. Ja potraktowałam paski pieczonego arbuza jak warzywo (uwaga, uwaga! Biała część skórki też jest jadalna!)
Podawać z ryżem, kaszą lub ziemniakami polanymi boskim arbuzowo-mięsnym sosem.
Koniecznie muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zasmakuje :)
UsuńWyszła mi zupa kurzęco-arbuzowa, co zrobiłam nie tak? :) (arbuz był prawie pusty i mocno odsączony)
OdpowiedzUsuńMoże to kwestia gatunku? Wydaje mi się, że na zupę najlepszą radą będzie po prostu piec bez przykrycia.
UsuńUpdate: jutro powtórka! Kurczak jak kurczak, ale ten arbuz!!!
OdpowiedzUsuńPyszny, prawda? Człowiek nagle zaczyna wierzyć, że arbuz to warzywo :)
UsuńA arbuz zblanszowany w tej zupie... AAAAAAAAAA!!! Trafia na podium, obok arbuza z fetą i miętą, masz coś jeszcze? :)
UsuńNa razie bez nowości chyba, nie mam czasu na eksperymenty...
Usuń