2022-03-17

Hanami 花見

Wspominałam już, że nam się w tym roku sakura spóźniła. Skutek jest jednak absolutnie olśniewający: wiśnie zakwitły razem z mikrojabłoniami i wisteriami! Ich skombinowany zapach upaja tak, że łatwo zapomnieć o nowym wybuchu korony w Kunmingu, o obsesyjnym sprawdzaniu kodu zdrowotnego, a i maseczkę chciałoby się zdjąć choćby na chwilę... Tego dnia spędziliśmy na Górze Yuantong niemal cały dzień. Rano poszliśmy we dwójkę, zanim jeszcze w parku zjawiły się tłumy. W chwilach największego tłoku wyszliśmy tylko po to, żeby wrócić z Tajfuniątkiem w porze karmienia - czyli wtedy, kiedy nawet najbardziej zatwardziali fotografowie wychodzą z parku do knajpy. Dzięki temu mieliśmy ogromny park prawie wyłącznie dla siebie. Hurra!
Oczywiście dziesiątki dziewczyn przyszły na sesje fotograficzne.
Tajfuniątko nie byłoby sobą, gdyby nie rozpirzyło pozamiatanych wcześniej na kupkę opadłych kwiatów...
... i gdyby nie wlazło na każdy murek w okolicy...
załapałyśmy się na lody tematyczne. Niestety, nie wiśniowe, a truskawkowe (choć jestem pewna, że dodanie E o smaku wiśniowym jest tak samo mało skomplikowane, jak dodanie analogicznego truskawkowego...)
Murki, kamienie - byle się tylko wdrapać. Całe szczęście nie odziedziczyła po mnie lęku wysokości.
Idź, Tatusiu! Ja chcę zdjęcie tylko z Mamą!
Gdy wychodziliśmy z parku, był już prawie zmierzch. Ja chętnie poczekałabym aż do zmroku, ale oczywiście Tajfuniątko "już prawie umarło z głodu"... Nic to. Może w przyszłym tygodniu się uda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.