W naszej cudownej Wędrówce na Zachód pojawiły się już demoniczne pajęczyce i inne paskudztwa. Dziś przyszedł czas na pytonicę. Zgodnie z książkowym pierwowzorem kiedyś była wielkim pytonem pokrytym czerwoną łuską, z oczami lśniącymi jak lampiony, a zamieszkiwała Górę Siedmiu Zniknięć 七绝山. Kiedy Drużyna Pierścienia Tang Senga przechodziła przez te okolice, tubylcy poprosili ich o pomoc w zneutralizowaniu pytonicy, bo pożerała wszystko jak leci - ludzi i zwierzęta hodowlane - razem z kośćmi, a apetyt miała ogromny. Mało tego! Dała popalić nawet poproszonym o pomoc mnichom buddyjskim i taoistycznym - ponoć byli za słabi dlatego, że jeszcze nie dość biegli w swoich modłach. Sun Wukong i Zhu Bajie dali sobie z nią radę bez większych problemów, choć potrafiła wysysać qi, połknąć przeciwnika w całości, a także przywołać na pomoc tysiące innych demonów. Bodaj jedyną jej słabością było to, że za dnia stawała się ciut słabsza niż w nocy.
Spotkawszy Wukonga, połknęła go w całości, jak to miała we zwyczaju. Nie spodziewała się, że on zacznie rozrabiać w jej brzuchu, a tym bardziej - że rozpłata jej żołądek swą nieodłączną Złotą Pałką 金箍棒.
Ech. Niełatwo być chińskim demonem. Trochę za duże prawdopodobieństwo, że superbohater w postaci małpy cię poszatkuje...
Tutaj poczytacie o japońskim sześcionogim wężu, a tutaj o wężu w tradycyjnej kulturze chakaskiej.
W sumie to te nieszczęsne chińskie potwory powinny mieć płacone szkodliwe...
OdpowiedzUsuń:D Same są sobie winne :)
UsuńWygląda na to, że w "Wędrówce na zachód" też można znaleźć wszystko, jak w "Manasie".
OdpowiedzUsuńW sumie... :D
Usuń