Choć Chińczycy dość niewielką uwagą obdarzali barbarzyńców, już za Mingów opisali ówczesnych Yi jako lud, którego mężczyźni noszą długie, przewiązane materiałem włosy, w uszach noszą kolczyki, na ubranie zarzucają peleryny, a do pasa noszą przytroczone noże. Ich kobiety kryją głowy pod barwnymi chustami, a ich główną ozdobą są czerwone i zielone kamienie szlachetne oraz rozmaite muszle, m.in. przydaczni.
Dawnymi czasy jadali Yi głównie kukurydzę, pszenicę, ziemniaki i bobowate. Od lat '80 XX w. począwszy, zaczęli się przerzucać na ryż. W dawnych czasach polowali, ale w komunistycznych Chinach polować nie wolno, więc podstawą diety stała się, jak u Chińczyków, wieprzowina. Dziś od etnicznych Chińczyków odróżnia ich przede wszystkim wielkie zamiłowanie i talent do chlania. W mało którym yijskim gospodarstwie nie pędzi się rozmaitych bimbrów, pitych później całymi miskami. Nawet kobiety w połogu tradycyjnie pojono wódką, dla przyzwoitości wymieszaną z imbirem, brązowym cukrem i jajkiem.
Ponieważ badania etnograficzne nie były jeszcze w modzie, nie wiedzieli Chińczycy (a znakomita większość nie wie do dziś), że jest wiele plemion określanych zbiorczą nazwą Yi, a ich zwyczaje i stroje mogą się znacząco różnić (mam niejasne wrażenie, że tylko picie dużej ilości wódki pozostaje bez zmian...). Co bardziej doświadczeni etnografowie potrafią jednak odróżnić poszczególne plemiona po nakryciach głowy, obuwiu, ozdobnych pasach czy nawet po typach haftu.
W 2013 roku na listę niematerialnego dziedzictwa Yunnanu trafił yijski haft z Luquan. Powstaje w ten sposób, że artysta najpierw rysuje (bez użycia dodatkowych narzędzi!) wzór na materiale, dostosowując go do wielkości płachty i typu materiału, a dopiero potem uzupełnia się wzór barwnym haftem. Zazwyczaj tematem są popularne czy też mające znaczenie symboliczne rośliny i zwierzęta - często będą to kamelie, które dla Yi są symbolem piękna kobiecego albo tygrysy - jeden z totemów. Wielobarwne hafty zdobią pasy, dziecięce nosidełka, odświętne stroje a nawet obuwie!Z najwyższą przyjemnością chodziłabym tak na co dzień. Niestety, jak każda ręczna robota, stroje te są koszmarnie drogie...
Wiem, że jako osobnik rodzaju męskiego mam nikłe pojęcie o kolorach ale te hafty bardzo przypominają mi niektóre rodzaje naszego, polskiego haftu. Może nie ma w naszym hafcie motywów ryb ale już 'ptactwo' jest bardzo nasze :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ten Lud Yi jest ciekawy bo z tego co wiem genotypowo rasa żółta ma raczej słabą głowę i jest podatna na uzależnienie od wódy ;)
Podatni na uzależnienie są, ale słabych głów raczej nie mają...
UsuńYi i Łowiczanie mają wspólnego przodka :-)
OdpowiedzUsuńJak mnie kiedyś zaniesie do Chin to sobie kupię takie kapcie z kogutkiem napadając uprzednio na jakiś bank
swoją drogą, w polskie stroje ludowe też bym się chętnie zaopatrzyła :)
UsuńZakochałam się od pierwszego wejrzenia w butach z pawiem/kogutkiem :-)
OdpowiedzUsuńpiękne, ale ze względu na szmacianą podeszwę szalenie niepraktyczne... ;)
UsuńTe buty to niezły odjazd :)))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrzypomin haft kaszubski chwilami.
OdpowiedzUsuńKaszub, Yi - dwa bratanki? :D
Usuń