Zawsze jesteśmy tam po prostu za krótko. Wchłaniam, ile mogę, ale zawsze mam niedosyt. Lubię małomiasteczkowość Jianshui (choć, ku mojej wielkiej rozpaczy, zanika ona powoli acz nieubłaganie), klimat, żarcie. I lubię się cieszyć drobiazgami - odnowieniem jakieś rudery, niezwykłym napisem na ścianie, czy chociażby faktem, że wszystkie toalety publiczne w Jianshui mają swoje nazwy!
|
Ci, co tu sikają są gorsi od świń i psów
|
|
Parę zdjęć ze ślicznie odpicowanego pensjonatu w samym środku starówki. Niestety - cena była porażająca, a w dodatku dalibyśmy zarobić... kunmińczykowi, który kupił tę ruderkę, odremontował własnym sumptem i teraz wynajmuje pokoje za bajońskie sumy.
|
|
"Western street" |
|
W Kunmingu od wieków nie widziałam roweru marki Feniks!
|
|
Toaleta "Tamaryndowiec"
|
|
Toaleta "Świątynia Wschodniego Lasu"
|
Chcę tu jeszcze wrócić! A jednocześnie - chcę jeszcze pojechać w tyle miejsc! Chcę zwiedzać nowe miejsca, chcę "zaliczyć" cały Yunnan - że na Chiny mi w tym życiu czasu nie starczy to akurat wiadomo. Chcę w każdym z tych miejsc być na tyle długo, żeby się nasycić.
Wiem, że się nie da. Ale próbować można, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.