Chinglish wiecznie żywy :) Ostatnio jakby rzadziej widuję (albo rzadziej zauważam), ale ten powalił mnie na łopatki:
W sumie zaczęłam się też zastanawiać czy aby "piekło (zgotowane nam przez) przodków" nie jest czasem sensownym określeniem...
Zaskoczyło mnie też tłumaczenie na francuski; w większości yunnańskich atrakcji turystycznych łatwiej można znaleźć napisy tajskie, koreańskie lub japońskie.
Ojejku, czy oni mieli na myśli hall i się kopnęli z literką? (Sylwia/ochmamo to napisała, a z jakiegoś powodu nie mogę się zalogować)
OdpowiedzUsuńTak :) Takie kopnięcia są w Chinach częste, gdy ktoś próbuje używać angielskiego. Ortografia angielska dla Chińczyków jest wieeeeeelką zagadką.
UsuńA czy język mówiony (angielski) jest im przyjaźniejszy niż ten pisany?
UsuńNiestety, nie bardzo. Oczywiście, młodsze pokolenia uczą się już angielskiego i mają dostęp do wystarczającej ilości materiałów, by mogli się naprawdę skutecznie nauczyć, ale język chiński bardzo im w tym przeszkadza.
UsuńHahahaha dobre! Jak “śledź w śmietanie” - “follow the cream”
OdpowiedzUsuńW Chinach takich kwiatków duuuuużo :)
UsuńDobre! Pamiętam, że w Wietnamie też było dużo tego typu "przejęzyczeń".
OdpowiedzUsuńO tak, Wietnam, Chiny - dwa bratanki ;)
Usuńczytalam trzy razy zeby znalezc problem ;D
OdpowiedzUsuń:D
Usuń