W tym miesiącu blogerzy językowi i kulturowi piszą o uznanych, starych markach "swoich" krajów. W to mi graj! Kocham miejsca, w których można dotknąć historii. A z tym konkretnym miejscem wiąże się dużo wspomnień. Niekoniecznie szczęśliwych... No ale o tym później.
Szczęśliwy Las 福林堂* to najstarsza działająca do dziś yunnańska apteka. Założył ją w 1857 roku Li Yuqing 李玉卿, który wraz z ojcem przybył do Yunnanu z Hubei. Jako, że mieli wiedzę medyczną na najwyższym poziomie, założyli aptekę w samym centrum Kunmingu - przy ulicy Okazałej 光華街. Początkowo zwała się ona Wyplatana Tacka 簸箕堂 i była maleńką kanciapą. Z przodu lekarz badał pacjentów, a z tyłu był składzik z ziołami. Dwaj medycy, biorąc za wzór Dong Fenga, słynnego doktora z Epoki Trzech Królestw, nie wymagali od biedaków zapłaty, prosząc tylko, by ozdrowieńcy sadzili drzewka morelowe za apteką - lżej chorzy po jednym drzewie, a ciężko chorzy po trzy. Z czasem powstał tam prawdziwy las, a ojciec i syn nazwali swą aptekę Szczęśliwym Lasem - bo też i każde drzewo z tego lasu oznaczało czyjeś szczęśliwe wyzdrowienie.
Kolejne pokolenia rodziny Li prowadziły aptekę, zyskując sławę nie tylko dlatego, że biednych leczyli za darmo, ale też dlatego, że można było polegać na ich uczciwości i skuteczności terapii. Apteka Szczęśliwy Las szybko się rozrosła; stała się jednym z najważniejszych punktów na mapie Starego Kunmingu. Za republiki była już największą apteką w mieście. Dziś rozrosła się do sieci prawie stu aptek, zatrudniających setki ludzi. Produkują własne ziołowe lekarstwa, ale przede wszystkim - specjalizują się w tradycyjnym podejściu do pacjentów. To znaczy: w drzwiach apteki wita Was doktor medycyjny chińskiej, który za drobną opłatą może cię zbadać: zmierzy pulsy, obejrzy język, zapyta o stolec, zajrzy do gardła itd., a potem wypisze receptę. Składniki to w większości zioła, ale zdarzają się też produkty odzwierzęce, więc wegetarianom radziłabym uważać. Z taką receptą idzie się wgłąb apteki, gdzie w tradycyjnych szafkach czekają składniki, które aptekarz sprawnie odważy tradycyjną wagą - bezmianem i zapakuje je w szary papier. I wtedy mamy dwa wyjścia: albo bierzemy pakę do domu, by samemu sobie uwarzyć lekarstwo, albo prosimy, by nam je zrobiono na miejscu. Osobiście prawie zawsze proszę o tę drugą opcję, ponieważ jeśli sama gotuję, to zapach chińskich ziółek unosi się w mojej kuchni przez następny tydzień - a nie jest to przyjemny aromat. Smak zresztą też jest ohydny, ale - ze wszystkich drobnych chorób leczę Tajfuniątko i siebie właśnie w ten sposób.
Jak już wspominałam, składnikami leków są głównie zioła. Część jest dostępna tylko na receptę, ale część sprowadzają w wielkich ilościach z rozmaitych miejsc i sprzedają pod własnym szyldem, który jest gwarancją jakości. Wiciokrzew i lukrecja chińska na kaszelek? Żeńszeń na osłabienie? Gorzkie migdały? Wszystko znajdziesz właśnie tutaj.
Kiedy idę się leczyć, zazwyczaj wybieram któryś z nowszych oddziałów Szczęśliwego Lasu. Zazwyczaj jest tam po prostu mniej tłoczno. Kiedy jednak spaceruję uliczkami dawnego Kunmingu, chętnie zachodzę do najstarszej siedziby - powoli odnawiany budynek apteczny przy ulicy Okazałej nadal istnieje! Można tam pójść do lekarza (lekarze świetni!), pooglądać zioła i rozmarzyć się - bo to jedno z nielicznych miejsc w Kunmingu, w których czas się zatrzymał. Jedyny smuteczek to ten, że po dawnym morelowym Szczęśliwym Lesie nie pozostał nawet najmniejszy ślad...
*Nazwę przetłumaczyłam dosłownie, pomijając tylko tang 堂 - sala. Ten znak jest popularnym zakończeniem nazw aptek i szpitali tradycyjnej medycyny chińskiej.Poniżej znajdują się linki do wpisów innych blogerów, biorących udział w naszej akcji:
JAPONIA: japonia-info-pl - Japońskie marki i ich nazwy
KIRGISTAN: Kirgiski.pl - Szoro, czyli co jeszcze pije się w Kirgistanie
NIEMCY: Niemiecki w Domu - Znane niemieckie marki
TURCJA: Turcja okiem nieobiektywnym - Szklane imperium
WŁOCHY: Po Prostu Włoski - Tradycyjne włoskie marki i firmy
"堂 - sala. Ten znak jest popularnym zakończeniem nazw aptek i szpitali tradycyjnej medycyny chińskiej." O, to jak w Shiseido (資生堂), o którym zapomniałam u siebie napisać. A też zaczynali jako apteka ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawe :) Muszę się dogrzebać do źródłosłowu.
UsuńSzkoda, że w Europie ciężko znaleźć takie apteki
OdpowiedzUsuńprawda? W ogóle w Europie leczenie ziołami jest uważane za machlojki, a tymczasem ja od lat się tak leczę z wielu dolegliwości i jestem zachwycona.
UsuńCóż za wspaniała historia. Tytuł wpisu - enigmatyczny. Las morelowy sadzony przez pacjentów to naprawdę niezwykłe. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPrawda? Po prostu musiałam się nią podzielić! :)
UsuńJeeeej, ależ mi się podoba ta historia z zapłatą drzewkami! Fantastyczny sposób na zbudowanie marki :))))
OdpowiedzUsuńmnie też urzekł :)
UsuńCzy wiadomo, dlaczego musiały to być akurat morele?
OdpowiedzUsuńprzypuszczam, że z racji ich walorów zdrowotnych.
Usuń