Prognoza pogody na majówkę była obrzydliwa: miało lać cały tydzień.
I guzik.
I dobrze! Dzięki temu mogliśmy się wybrać na spacer najobrzydliwszą aleją Kunmingu, piękną tylko raz do roku. Właśnie teraz, gdy kwitną dżakarandy.
|
To dzieło ZB. W trakcie, gdy ja z zapałem uwieczniałam fioletową mgłę, on zachwycał się wyłącznie łobuzerskim Tajfuniątkiem. |
|
Ja mam robione zdjęcia tylko, jeśli akurat Tajfuniątko na mnie jedzie... |
|
dżakarandom prawie udaje się zasłonić brzydotę budynków przy tej ulicy... |
|
Oczywiście, aleja jest w dżakarandowym czasie bezustannie zakorkowana. |
|
Dlaczego zakorkowana? Bo ludzie jadą baaaaaaardzo powoli, starając się po drodze zrobić nieporuszone zdjęcia... |
Aleja nie jest długa, ale spacer trwał dość długo - szukanie ujęć, czekanie, aż przejdą ludzie, aż przejadą samochody, aż słonko wyjdzie zza chmury... Ledwo zdążyliśmy na lunch do naszej ulubionej wegetariańskiej jadłodajni!
To już ostatni wpis dżakarandowy w tym roku. Niedobitki przywiędłych kwiatów straszą wprawdzie jeszcze gdzieniegdzie z drzew, ale dam im już spokój. Zobaczymy się znów za rok!
Piękna Aleja i zdjęcia ❤️ Nie wiem jak to się stało, ale Twoja córcia na tych zdjęciach jest bardzo podobna do mojego syna! 😂
OdpowiedzUsuńMoże po prostu wszystkie dzieci są do siebie podobne? :D Kiedyś ich w ogóle nie rozróżniałam ;)
UsuńChyba tak! Ja od kiedy mam 3 to już też nie odróżniam 😂
Usuń3! Szacun :)
Usuń