Nawet nie wiem, jak się go pisze w krzakach, bo mam bezkrzaczasty komputer :( Ale pokochałam go od pierwszego wejrzenia, i to ZNOWU przez Wei (dzieki, jesteś kochana! :*), która przysłała kilka fotek i linka, którego dla Was kopiuję:
Pod tym adresem znajdziecie kilka słów o tym genialnym fotografie chińskim, łączącym fotografię z kaligrafią i malarstwem chińskim. Synkretyzm górą!
Kilka moich ulubionych na dobry początek:
PS. Teraz już wiem, jak się nazywa po krzaczastemu i w pinyinie: Lang Jingshan 郎靜山. Można o nim poczytać nawet w anglojęzycznej wikipedii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.