Kiedy zobaczyłam nazwę, myślałam, że mi się przywidziało. Słoneczny lotos? 阳荷? Przecież to wygląda jak fioletowa, prążkowana cebulka! Oczywiście przy najbliższej okazji zamówiłam w lokalnej knajpie. Okazało się, że jest to warzywo będące jednocześnie przyprawą. Albo na odwrót. Bo chociaż wygląda jak cebulka, smakuje imbirem. Intuicja imbirowa okazała się prawidłowa - jest to faktycznie rodzaj imbiru, po łacinie zwany Zingiber striolatum, który potrafi dorosnąć nawet do wysokości półtora metra. W Chinach jest uprawiany przede wszystkim w Syczuanie, Guizhou, Hubei, Hunanie (tu ma nawet odrębną nazwę: imbirowy bambus 姜笋), Jiangxi i Kantonie, ale coraz popularniejszy jest też w Yunnanie, w którym dawniej był zbierany dziki (stąd tutejsza nazwa: dziki imbir 野姜). Rośnie w cieniu i radzi sobie świetnie, więc uprawa polega po prostu na tym, żeby wiedzieć, gdzie rośnie i mu nie przeszkadzać. Nie imają się go w zasadzie żadne szkodniki, więc nikt go nie zalewa litrami owadobójczych chemikaliów. Często sadzi się go obok rozmaitych bobowatych jako świetny użyźniacz ziemi. Jako źródło aminokwasów, białka i błonnika świetnie nadaje się na warzywo; dość powszechnie używa się go również w celach leczniczych. Ma ponoć działanie przeciwbakteryjne, przeciwbólowe, przeciwkaszlowe i jeszcze działa wspomagająco na żołądek.
W celach kulinarnych używa się młodych pędów, które można smażyć bądź zajadać w sałatkach; z kolei zbierane w lecie pąki kwiatów można smażyć lub kisić. Zimą zbiera się bulwy, które można jeść przyrządzonych na najwięcej sposobów: gotowane, surowe, smażone, duszone, pieczone - do wyboru, do koloru. W Yunnanie najczęściej przyrządza się go na kilka podstawowych sposobów: smaży z domowymi wędzonkami/suszonkami czyli z "grudniowym mięsem" 腊肉 (jak widać na poniższych zdjęciach), podaje w sałatkach albo kisi na słodko-słono-ostro z chilli, cukrem i solą (trzeba odcedzić wodę). Zresztą, szumnie mówię "sałatka", a to po prostu niedbale posiekany imbir prążkowany wymieszany z odrobiną soli, oleju sezamowego i płatków chilli dla smaku.
Oprócz tego pełni rolę ochronną... przed komarami. Zasadzony i postawiony w pobliżu okna albo na ganku będzie świetnie przeganiać rozmaite uciążliwe drobne owady. Już nie mówiąc o tym, że pięknie kwitnie. Bardzo często bywa mylony z imbirem japońskim (mioga), przede wszystkim dlatego, że faktycznie są dość podobne i mogą być podobnie stosowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.