O tym, jak ciepło jest w Kunmingu (przynajmniej teoretycznie) świadczyć może chociażby to, jak bardzo rozpleniła się tu lantana, roślina rosnąca w tropikach i subtropikach. Ten rosnący jak na drożdżach półkrzew całą późną wiosnę i lato zdobi moje miasto cudnymi żółtymi, pomarańczowymi, różowymi i czerwonymi kwiatami. Najlepsze jest to, że zmieniają barwę w miarę kwitnienia - zaczynają od żółci i stają się coraz ciemniejsze.
Ponieważ wszędzie, gdzie się zaplączą, muszą być regularnie przycinane, aż chciałoby się ukraść i wsadzić te pięknisie w wazon. Niestety, wszystkie części rośliny są trujące, zapach jest obrzydliwy, a w dodatku nawet dotykając samych liści, włochatych i ohydnych, można dostać wysypki. Skąd to wiem? Ano, z autopsji, oczywiście...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.