2021-10-19

Konkurs Chopinowski

"Same skośne, ale wstyd".

"Czy on ma zamknięte oczy? Nie, otwarte, ale to żadna różnica".

"Azjata, więc gra na fortepianie Kawai, normalka".

"Polaków zabrakło?"

"Jestem Polakiem. On nie jest cool".

"Czy Koreańczycy będą grać K-pop?" 

[Chopin] "o smaku jasnego sosu sojowego".

Stremowana Japonka wchodzi na scenę. "Za dużo sake". 

Koreańczyk popełnia palcówkę. "Za dużo soju".

"Dlaczego wszyscy azjaci (ortografia oryginalna) grają tak samo?"

"ping. pong"

"Nie umiem rozpoznać, czy to Japonka czy Chinka" - "różnią się kształtem czaszki".

"Chińczycy, Japończycy i Koreańczycy są tacy sami".

"Skąd Chińczycy nauczyli się tak pięknie grać? Z pirackich CD?".

"Za dużo Japończyków".

Wchodzi Kanadyjczyk wietnamskiego pochodzenia. "Czy Kanada to państwo azjatyckie?".

Chłopak nazywa się Shushi. Oczywiście natychmiast heheszki, że sushi.

Kuźwa. Za każdym razem to samo. A człowiek myślałby, że odbiorca Chopina musi mieć jakąś normalną wrażliwość, a nie nacjonalistyczno-rasistowską papkę w mózgu. 

Ugh.

No dobra, ulało mi się. Powinnam olewać, ale nie zawsze umiem. 

Ostatnie tygodnie to wszakże - poza tymi durnymi komentarzami - to była prawdziwa przyjemność. Oglądałam większość koncertów za pośrednictwem Youtube, na kanale NIFCu (serdecznie dziękuję za taką możliwość!); część udało mi się nawet na żywo. I wiecie? To jest zupełnie absolutnie cudowne! Mogę słuchać cudnej muzyki i na żywo komentować wraz z koleżanką mieszkającą w Polsce. Mogłyśmy wymieniać wrażenia dotyczące koncertów nie bacząc na różnicę czasu, wielką odległość i wszystkie inne przeszkody. Już dawno nic mi nie sprawiło takiej satysfakcji. Dwudziesty pierwszy wiek jest cudowny, to najlepsze czasy w historii świata. Czasy, w których właściwie użyta technika pozwala ci uczestniczyć w koncertach odbywających się na drugim końcu świata i jeszcze wymieniać głosowo opinie w czasie rzeczywistym. Samo słuchanie jest niby najważniejsze - ale dla mnie słuchanie to tylko część. Dzielenie się muzyką, wspólny odbiór - to jest cudowna więź. 

Teraz już finały. Trzymam kciuki za Soritę, któremu kibicuję od samego początku. Jego wrażliwość wydaje się podobna mojej; jego interpretacje sprawiają, że dostaję gęsiej skórki; skupia moją uwagę i przywołuje uśmiech na moją twarz. Ale - mówiąc szczerze - tegoroczni finaliści są wszyscy na takim poziomie, że żadna decyzja jury mnie nie zaskoczy ani nie zawiedzie.

Miłego słuchania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.