Pierwszy z dwudziestu czterech okresów solarnych to Początek Wiosny 立春, który bywa nazywany również Biciem Wiosny 打春 oraz Gryzieniem Wiosny 咬春. Od trzech tysięcy lat Chińczycy świętują wówczas nadejście wiosny, choć obecnie najważniejszą częścią świętowania jest samo Święto Wiosny czyli chiński Nowy Rok. Ale okresy solarne nadal się obchodzi. A że najważniejszą czynnością w czasie tradycyjnych świąt chińskich jest zdecydowanie jedzenie, również i z okazji Początku Wiosny podaje się szczególne potrawy: tzw. wiosenny talerz 春盘, złożony z placuszków wiosennych 春饼 (czyli cienkich naleśniczków) oraz surowych warzyw (ewenement w kuchni chińskiej, która lubi warzywa obrobione termicznie lub kiszone/marynowane), a także - przede wszystkim! - z krokietów wiosennych 春卷, które u nas są znane jako sajgonki, z tym, że tradycyjne sajgonki robione są w Chinach z naleśniczka pszennego, a nie ryżowego. Istnieją różnice regionalne - tak w nazewnictwie, jak i w zawartości. Najprościej stwierdzić: Północ je na zimno placuszki wiosenne z surowymi warzywami, a południe - sajgonki, które są smażone w głębokim tłuszczu, a nadzienie jest początkowo surowe, a potem smażone, jednak oczywiście różnice regionalne są spore - np. dokładanie smażonych warzyw i mięs do surowizny w północnych placuszkach bądź obecność lub brak makaronu sojowego w nadzieniu.
Dziś tradycje są mocno wymieszane - ludzie ładują do nieszczęsnych wiosennych krokietów czy placków co tam mają pod ręką. W Kunmingu nie zachowała się północna tradycja, by z okazji nadejścia wiosny nadziewać placuszki wiosenne surowymi nowalijkami, tak wyczekiwanymi po całej zimie jedzenia kiszonek. U nas przecież jednym z dziwactw było od zawsze to, że jak rok długi jest dostęp do świeżych warzyw. Dlatego, choć kupuję cienkie jak bibuła placuszki wiosenne, nadziewam je czym bądź. Oczywiście zrobiłam część z surowizną, bo bardzo takie lubię (a dla Tajfuniątka tworzenie własnych zestawów jest świetną zabawą, choć ona preferuje spożywanie wszystkich składników z osobna), ale w życiu nie zgadniecie, czym nadziałam ostatnich kilka placuszków...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.