2020-09-17

krabi demon 螃蟹精

Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej. 

Dawno, dawno temu żył sobie pewien bardzo zły krab, którego największym przysmakiem było ludzkie mięso. Często rozrabiał, porywał dziewczęta i dzieci, siejąc strach i grozę. Każde wyjście olbrzymiego kraba z jaskini rozpętywało tajfun, który nie tylko zagrażał ludzkiemu zdrowiu i bezpieczeństwu, ale również niszczył uprawy. Zrozpaczeni i zdesperowani ludzie poszli po pomoc do Boga Piorunów 雷公. Ten zaś od razu wysłał pięciu niebiańskich żołnierzy, by złapali niedobre zwierzę. Nie przewidział, że krab to nie taki o zwykły krab, a mocarz i demon. Pięciu żołnierzy walczyło z nim trzy dni i trzy noce, jednak w końcu krab ich pobił, a oni, nieźle poharatani wrócili do niebios zdać raport Bogu Piorunów. Ten, usłyszawszy, jak się rzeczy mają, wpadł w gniew tak straszliwy, że poszedł sam zrobić z krabem porządek. Walczyli calutki tydzień, aż wreszcie krab był tak zmęczony, że skrył się na dnie morza. Nie z Bogiem Piorunów takie sztuczki! Na jego rozkaz rozstąpiło się morze i krab został w końcu złapany i postawiony przed niebiańskim sądem. Rozeźlony Bóg Piorunów przemówił doń w te słowy: "Demony takie jak ty powinny zostać wybite! Jeśli kiedykolwiek jeszcze skrzywdzisz lud Li, spalę cię uderzeniem mojego pioruna!". Ale krab ani myślał się poddać: wykorzystał chwilę boskiej nieuwagi i złapał Boga Piorunów za stopę swymi ogromnymi szczypcami. Krzyczące z bólu bóstwo chwyciło młotek i rozbiło kraba w drzazgi. 

To jednak nie koniec katastrof: z brzucha kraba wylała się żółta woda, której było tak wiele, że płynęła nieprzerwanie kolejny tydzień, zatapiając ludzi i ziemię. Wszystko było pokryte wodą; wystawało tylko kilka czubków górskich szczytów. Większość ludzi zatonęła; tylko jedna para młodzieży - rodzeństwo - przetrwała, znalazłszy schronienie w wydrążonej tykwie, która bez problemu unosiła ich na wodzie. Dryfując w tykwie, dopłynęli do wyspy Hajnan, gdzie utknęli zatrzymani przez górskie szczyty. Gdy wody opadły, wyszli oni na zimny i opuszczony ląd - jedyni pozostali ludzie na ziemi. Kiepsko, prawda? Zwłaszcza, że byli rodzeństwem. Wędrowali więc po całej ziemi, szukając jakichś innych ludzi. 

Pewnego dnia na szczycie góry ujrzeli żółwia. Spytali: żółwiu, czy na ziemi są jeszcze jacyć ludzie? Ten odrzekł, że nie - i że w związku z tym powinni się hajtnąć i mieć z głowy. Rozgniewani, przycisnęli żółwia wielkim głazem, aż mu skorupa popękała i powiedzieli: Połączy nas węzeł małżeński tylko pod warunkiem, że tobie uda się złączyć w całość popękaną skorupę. I odeszli, pełni gniewu i rozgoryczenia. 

Innego dnia ujrzeli piękny bambus. Zapytali: Bambusie, czy na ziemi są jeszcze jacyć ludzie? On zaś odrzekł: nie, zostaliście tylko wy dwoje, ożeńcie się! Parka znów się wściekła, połamali bambus na kawałki, rozrzucili go po ziemi i powiedzieli mu do słuchu: Zostaniemy mężem i żoną tylko pod warunkiem, że tobie uda się z powrotem zrosnąć. I wiecie co? Po jakimś czasie odkryli, że i żółwia skorupa, i bambus się zrosły. Oni jednak nadal nie chcieli zostać mężem i żoną, gdyż bali się, że dosięgnie ich gniew nieba, że trafi ich piorun i sczezną. 

W tym samym czasie znany już nam Bóg Piorunów ani myślał o tym, by zabijać piorunem rodzeństwo. Gryzł się straszliwie, że ludzkość niemal wyginęła z powodu ostatniej awantury. Pewnego dnia przybrał więc postać siwowłosego staruszka i zstąpił na wyspę Hajnan, by skłonić rodzeństwo do małżeństwa. Oni jednak się opierali: nie możemy się pobrać, bo wówczas dosięgłby nas gniew samego Boga Piorunów! Staruszek odparł: Nie bójcie się, dobre dzieci, jam jest bogiem piorunów i powiadam wam, że żadna was kara nie spotka - jesteście wszak ostatnią nadzieją ludzkości. Oni jednak nie wierzyli, że to naprawdę bóg i nadal nie chcieli się pobrać. Staruszek rzekł: skoro nie wierzycie, że jestem bogiem, zniszczę to ogromne drzewo, by udowodnić wam moją moc. Krzyknął głośno, a wtedy drzewo stanęło w płomieniach. Młodzi w końcu uwierzyli i nie mieli już żadnej wymówki - pod dyktando bóstwa zawarli więc ślub. Po dziesięciu miesiącach siostra urodziła potwora bez rąk i nóg, a nawet bez oczu i nosa - po prostu okrągły kawałek mięsa. Młodzi byli przerażeni. Brat posiekał mięso na kawałki i porzucili je u stóp góry. Przyleciało stado kruków i część kawałków mięsa ptaszyska pozanosiły na szczyt gór, a reszta spłynęła z prądem rzeki na równinę u stóp góry. Z tych kawałków, które zostały zaniesione na górę, powstali Li i Miao, a z tych w dolinie - Chińczycy Han.

/黎族民间故事大集 - Wielki zbiór podań ludu Li/ 

Tutaj poczytacie o strasznych krabach z Japonii.

4 komentarze:

  1. Najlepszym dowodem na to, że jest się Bóstwem Piorunów, jest ukraść i zjeść niedowiarkowi pępek ;-)

    Ciekawy jest motyw z tym nieudanym potomkiem. Pierwsze dziecko japońskich demiurgów też było nieudane, ale jego nikt nie siekał, tylko zostało spuszczone w koszyczku na wodę, a potem znalezione i przygarnięte przez rybaków. W końcu wyrosło "na ludzi" (tzn. osiągając ludzki kształt) i ostatecznie zostało jednych z Siedmiorga Bóstw Szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie najciekawsze jest po pierwsze to, że ta legenda nazywa się legendą o krabie a nie legendą o potopie albo legendą o początku rodzaju ludzkiego, podczas gdy krab był w tym wszystkim najmniej istotny tak na oko...

      Usuń
    2. Krab by się z Tobą nie zgodził ;-P

      Usuń
    3. dlatego dobrze, że zginął podłą śmiercią ;)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.