Mówiłam, że jeszcze się wybiorę do
bangkockiego Chinatown, prawda? No to się wybrałam. Miała być piękna wycieczka - zarezerwowałam sobie na nią całe popołudnie! - ale gdy tylko wsiedliśmy do taksówki, lunął deszcz. Było takie urwanie chmury, że ulice pozmieniały się w potoki. Bangkok zakorkowany, strugi deszczu takie, że już podczas wysiadania z taksówki zmokłam od stóp do głów. No i wycieczka zamieniła się w zwykłe obżarstwo w naszej ulubionej
knajpie.
|
widzicie, jak się leje strumieniami?... |
|
Dla ZB ostrygi... |
|
...dla mnie przegrzebki z czosnkiem... |
|
...a dla Tajfuniątka ryba na parze :) |
|
langusta pieczona z masełkiem i czosnkiem |
|
mój ukochany omlet - potrawa obowiązkowa! |
Nie. Biorąc pod uwagę obfitość dań i ich fantastyczny smak, wycieczka zmieniła się w obżarstwo całkiem wyjątkowe, nawet jak na nas! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.