Pawilon ten został zbudowany w 1692 roku na rozkaz Wang Jiwena - i stał się od razu ulubionym miejscem spacerów ludności miejscowej. Wang Jiwen w ogóle jest ciekawą postacią, bo na początku kariery wojskowej przerzucano go między Shaanxi, Jiangxi i Yunnanem. Gdy w końcu dotarł na daleki zachód, najpierw służył dziesięć lat (z kilkuletnią przerwą) jako xunfu 巡撫, a potem zongdu, czyli z gubernatora prowincji stał się wicekrólem. Z czasów, gdy był xunfu pochodzi jego korespondencja ze zwierzchnikiem na okołoyunnańskie tematy: a to informuje o powodziach, a to wstawia się za ludnością, która zbyt ciężko pracuje, a to dyscyplinuje okolicznych tusi.
Wróćmy jednak do pawilonu. Stoi na niewielkiej wysepce na Szmaragdowym Jeziorze, tuż obok parczku kamelii. I stałby tak sobie pewnie do końca świata, jednak błędy w konserwacji zabytków doprowadziły go do fatalnego stanu. Pewnego dnia pięć lat temu ujrzałam, jak go otoczyła blacha falista i jak dziś pamiętam, że w myślach zagrałam mu marsz żałobny. Wszyscy wiedzą, jak wygląda opieka nad zabytkami w Chinach: burzy się je i stawia od nowa, często w wersji betonowej, a czasem nawet kawałek dalej niż oryginał, żeby widok był lepszy.
Ku mojemu zdumieniu pawilonu nie zburzono, jak to się tu zazwyczaj robi, tylko delikatnie rozebrano belkę po belce. A potem - belka po belce złożono, zastępując tylko nowymi te kawałki drewna, które już się do niczego nie nadawały. A jednak się da!
No i w końcu go odbudowano. Jest piękny, dniem i nocą - bo nocą jeszcze ślicznie podświetlony. Dlatego jeśli będziecie spacerować groblami i wyspami Szmaragdowego Jeziora, podejdźcie i tam. Zwłaszcza, że będzie Was czekać małe zaskoczonko: ze zwykłego pawilonu stał się on tzw. 服务中心 czyli centrum usługowym. To tam można dostać kubeczek wody pitnej, zapytać o możliwość wypożyczenia wózka inwalidzkiego czy pożyczyć parasol, jeśli pada. Panie siedzące w tym centrum trzymają również klucze do pobliskiej salki do karmienia niemowląt. Tak! Tuż obok jest takie właśnie cudo. Chiny naprawdę zaczynają się powoli cywilizować. Niestety, na razie nie na tyle, żeby rzeczywiste godziny otwarcia centrum pokrywały się z tymi napisanymi na tablicy, ale przecież wszyscy wiemy, że trzeba tu stosować metodę małych kroczków.
Wygląda to świetnie :)
OdpowiedzUsuńteż mi się bardzo podoba :)
Usuń