Tak, to już ta pora roku. Gdy mewy już wróciły do swej ojczyzny, a słonko przygrzewa codziennie mocniej, czas osuszyć część Jeziora, zaorać i pracowicie zapełnić wyschniętymi badylami. Gdy się zadomowią, wpuści się wodę i już po paru miesiącach będzie można ujrzeć Szmaragdowozielone Jezioro opatulone szczelnie liśćmi i kwieciem lotosu.
A tymczasem staruszkowie ćwiczą tu taichi, a kaczki myją się w szlamowatych resztkach wody...
Wymieniane tylko te zniszczone, dosadzane braki, czy w ogóle sadzone?
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że lotosy są wieloletnie.
Uwielbiam lotosy :-), mój płyn do płukania tkanin jest właśnie lotosowy, co powoduje często pytania o ten zapach :-)
Sądzę, że są najpierw oglądane, a potem dosadzane, ale nigdy nie trafiłam akurat na ten dzień, w którym została spuszczona woda i miejscy ogrodnicy grasowali w błotku, więc pewności nie mam. Ja też kocham lotosy, zwłaszcza za przepyszne liście :D
Usuń