Nie będę się upierać, że to cykl. Wszyscy wiemy, jak to wygląda z moimi blogowymi obietnicami. Ale chcę Was pozabierać na spacery w te miejsca, w których ZAWSZE wyciągam aparat, choćbym je znała jak własną kieszeń. Uniwersytet Yunnański, Szmaragdowozielone Jezioro i tym podobne miejsca, zawsze niezmienne, zawsze inne. Mieszkają w moim sercu razem z kunmińskimi przekąskami, herbatami i innymi takimi. Co jakiś czas po prostu MUSZĘ się z Wami tymi miejscami podzielić. Może być?
I to gniewne niebo!...
też mam takie miejsca gdzie zawsze robię fotki, chociażby telefonem. Potem myślę sobie, po co to robię. Ale idę kolejny raz i znów fotografuję, nie mogę sie powstrzymac, za każdym razem wydaje mi się ze są inne. Rozumiem! :)
OdpowiedzUsuń...to mówisz, że nieuleczalne, tak? ;)
Usuń