2011-12-31

gwoli podsumowania

Rok 2011 był ciekawym przykładem ilustrującym powiedzenie "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło", czyli 塞翁失馬 w wersji chińskiej.
1) cudna wycieczka do mojego koreańskiego braciszka do Szanghaju i Anhui. Spotkanie po latach z pierwszym Tajwańczykiem, który mi się podobał. I... odczarowanie sobie tych znajomości.
2) Wietnam.
3) Kayka i poznawanie Kunmingu od nowa.
4) siatkówka i znalezienie 球友, czyli przyjaciół od piłki. Luz, taniec, śpiew.
5) ospa wietrzna, dwie kontuzje, wydanie wszystkich oszczędności na lekarzy, a w konsekwencji nieobecności na zajęciach utrata stypendium.
6) przeprowadzka do Jinghongu, które jest bardziej niż Kunming moim miejscem na ziemi. Odkrycie, że potrafię uczyć dzieci w każdym wieku i sprawia mi to niesamowitą frajdę :)

Gdyby nie niewłaściwie ulokowane uczucia, nie miałabym najwspanialszych ferii zimowych na świecie. Gdyby nie złamane serce, nie zakolegowałabym się z bandą sportowców. Gdybym nie straciła stypendium, nie mieszkałabym teraz w tropikach. Więc, kochani - byle do przodu! Zawsze będzie dobrze, prędzej czy później. Z okazji nadchodzącego Nowego Roku życzę wszystkim, żeby było dobrze raczej prędzej niż później. :)

2 komentarze:

  1. Przerabialas moze w liceum ten wierszyk?
    Niech cię nie niepokoją cierpienia twe i błędy,
    Bo wszędy są drogi proste, lecz i manowce wszędy,
    O to chodzi jedynie, by naprzód iść wciąż śmiało,
    Bo zawsze się dochodzi gdzie indziej niż się chciało.
    Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostanie kamień z napisem:
    Tu leży taki i taki.
    Każdy z nas jest Odysem,
    Co wraca do swej Itaki...
    Prawie zapomnialam, jak bardzo kocham Staffa :)
    Tobie tez niech sie darzy :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.