Pierwsze pierogi, wbrew angielskiemu napisowi, nie zawierają podków, tylko ponikło słodkie, które faktycznie może w niektórych regionach Chin nazywać się potocznie "podkową" 马蹄, ale którego nazwa oficjalna to 荸薺 [荸荠] bíqí, a oficjalne tłumaczenie na angielski to Chinese water chestnut albo po prostu water chestnut - stąd zresztą popularne w Polsce nazywanie tej rośliny wodnym kasztanem zamiast ponikłem.
Pieróg nie zawiera też obojętnego, dowolnego grzyba - co w Polsce pewnie oznaczałoby po prostu pieczarkę - a konkretnego "grzyba zimowego" 冬菇, czyli podrodzaj twardziaka jadalnego, w Polsce spopularyzowanego pod japońską nazwą shiitake.
Jednak to, co najbardziej rozczarowało moje koleżanki-wegetarianki to fakt, że choć skład wydaje się wegański, pierogi zawierają również mięso, konkretnie - wieprzowinę. To jednak nie jest już wina tłumaczenia; w wersji chińskiej też nikt się nawet nie zająknął o mięsie. Kwestia kulturowa, a nie językowa: w Chinach pierogi bezmięsne to rzadkość. Ja znam chyba tylko jedną wersję, z jajkiem i czosnkiem bulwiastym. Reszta zawiera mięso, nawet jeśli nie jest podane w składzie.
Drugie danie jest jeszcze zabawniejsze: oczywiście żadne jajko nie połyka makaronu. 云吞 yúntūn to nazwa uszek, które z kantońskiego zwiemy wonton. Czyli mamy tu wspaniałe kantońskie danie - świeży makaron z uszkami, w dodatku pełnojajeczny! Makaron taki po angielsku nazywa się po prostu wonton noodles.
Ech. Dobrze, że już się nauczyłam, że za niechlujnym tłumaczeniem niekoniecznie musi stać niedobry produkt. I odwrotnie też - czasem coś może być świetnie przetłumaczone, a i tak nic niewarte. Akurat te uszka i pierogi są prześwietne - odkąd się pojawiły, przestałam jeździć po uszka na drugi koniec Kunmingu, Lub - co gorsza - wysyłać po nie męża ;)
Tutaj poczytacie o japlishu.
Ciekawam, jak przetłumaczono by nasze gołąbki czy uszka :-)
OdpowiedzUsuńUszka w moim domu zowią się po prostu 耳朵, a gołąbki 小鸽子, ponieważ córka odziedziczyła po mnie manię dosłownego tłumaczenia dla hecy ;)
Usuń