Kocham curry, często je robię, zazwyczaj jako "czyszczenie lodówki", czyli do środka trafia, co podleci. Za każdym razem smakuje inaczej, za każdym razem jest pyszne.
Składniki:
- pierś lub udka kurczaka - około pół kilo - pokrojone w niewielkie kawałki
- 2 łodygi świeżej trawy cytrynowej, drobno posiekanej, albo trochę suszonej
- 2-3 łyżki zielonej tajskiej pasty curry
- szalotka/niewielka cebula w cienkich plasterkach
- kilka ząbków czosnku, drobno posiekanego
- kawałek imbiru, drobno posiekany
- kilka liści kaffiru albo pokrojona w cienkie paseczki skórka limonki
- łyżka sosu rybnego
- łyżka cukru
- szczypta soli
- warzywa: może być wszytko, od bakłażanów począwszy przez ziemniaki, bataty, dynie, groszek cukrowy, fasolkę szparagową itd. Tylko nie wszystko naraz :D
- 400 mililitrów mleka kokosowego
- odrobina bulionu/wody
- świeże liście kolendry
- świeże liście tajskiej bazylii
Wykonanie:
- Rozgrzać wok, wlać odrobinę oleju do smażenia i na nim smażyć pastę curry. Pamiętajcie, że ogień nie może być zbyt duży, bo curry się dość łatwo przypala.
- Wrzucić kurczaka i mieszać, aż będzie całkiem pokryty pastą.
- Dodać przyprawy i obsmażyć w ruchu.
- Dodać warzywa, obsmażyć w ruchu.
- Dodać mleko kokosowe i wodę. Zagotować.
- Dusić aż kurczak będzie miękki - około kwadrans.
- Dodać świeże liście, wymieszać i podawać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.