Ostatnio okazało się, że jesteśmy biedni.
Zobaczyliśmy tabelkę rocznych dochodów Chińczyków i w jakich przedziałach ich te dochody plasują:
Jesteśmy więc biedni. Dotąd wiedziałam, że ja jestem biedna (o tym, dlaczego wedle standardów chińskich "jestem biedna", pisałam tutaj), ale myślałam, że chociaż ZB się uchronił - choć odkąd pozbył się samochodu, status mu spadł na łeb na szyję. Jednak okazało się, że jako rodzina nie żyjemy może na skraju nędzy, ale niewiele nam brakuje. Zobaczyliśmy tabelkę rocznych dochodów Chińczyków i w jakich przedziałach ich te dochody plasują:
Rodziny bogate - ponad 2 miliony yuanów rocznie
Rodziny zamożne - 800 tysięcy - 2 miliony yuanów rocznie
Klasa średnia - 500-800 tysięcy yuanów rocznie
Umiarkowanie zamożni - 360-500 tysięcy yuanów rocznie
Później zaczynają się już ludzie ubodzy, zaznaczeni na czerwono:
Niezamożni - 100-360 tysięcy yuanów rocznie
Biedni - 50-100 tysięcy yuanów rocznie
Ludzie, którzy z trudnością wiążą koniec z końcem - 30-50 tysięcy yuanów rocznie
Nędzarze - poniżej 30 tysięcy yuanów rocznie
Hmmm... jak na to, że jesteśmy tak okropnie biedni, to strasznie rozrzutnie żyjemy. I te wczasy w Europie i Tajlandii! I to łażenie po knajpach! I tony książek i muzyki! I w ogóle (zwłaszcza i w ogóle)! Chociaż... ubieram Tajfuniątko i siebie w szmateksach, kupuję tanie warzywa w promocjach i częściej używam komunikacji miejskiej niż taksówek... Hmmmm...
Nie będę Was pytać, czy sami jesteście biedni czy bogaci, ale może powiecie mi chociaż, czy zgadzacie się z podziałem, dobrze? :)
No i - miejmy nadzieję, że przyszły rok przyniesie nam bogactwo :D
Ja akurat nie moge sie w te widelki zarobkowe wpasowac, bo nie zarabiam w yuanach, wiec nie wiem, w ktorej klasie zarobkowej bym sie plasowala. No ale stac mnie na wyjscie do teatru, na wypad na Krete, na remont chaty, na odwiedzenie mamy w Polsce... jakos sie przedzie.
OdpowiedzUsuńNatomiast owe ubieranie sie w szmateksach. To jest, jak na wspolczesne czasy, ponoc sprawa ok, bo to cos co sprzyja srodowisku. Mniej je zasmieca i te inne... Korzystanie z komunikacji miejskiej jest tez sprzyjajace srodowisku, niz np.: jezdzenie swoim autem i dokladanie spalin i tworzenie smogu:)) Za jednym razem pojedzie wiecej ludzi , niz gdyby rozczlonkowali sie kazdy na swoj pojazd, czyli nazwijmy to tak, ze starasz sie zyc ekologicznie. Swiadomie. Warzywa z promocji to nie bieda... widzialam program o pewnym wzietym stomatologu, ktory ( taka mial filozofie zycia), dwa razy w miesiacu , noca, objezdzal ze swa ekipa okoliczne markety i wyciagal z ich smietnikow zywnosc, ktora oni wyrzucili, a jeszcze nadawala sie do spozycia.
Wydaje mi sie, ze ... nie jest z Wami zle:))
Sto yuanów to mniej więcej pięćdziesiąt złotych albo trochę ponad 10 euro. Mnie się też wydaje, że jakoś dajemy radę - nawet jeśli zgodnie z tabelą jesteśmy biedni :) My wybieramy autobus tak ze względu na ekologię, jak i na wygodę, ale obcięcie kosztów też nie jest obojętne - gdy odeszła zapłata za ubezpieczenie samochodowe, przeglądy i stałe miejsce parkingowe, portfel stał się grubszy ;) Szmateksy są według mnie jedynym sensownym sposobem na ubieranie dzieci, które rosną jak na drożdżach i wiadomo, że co pół roku trzeba większość garderoby wymienić. Jeśli zaś chodzi o moje preferencje - to szmateks jest dla mnie w pewnym sensie gwarancją jakości, za którą jednak nie chciałabym przepłacać. Ubrania nowe i tanie są zazwyczaj fatalnej jakości, a ja wolę ponosić jeden ciuch dziesięć czy dwadzieścia lat niż założyć kilka razy i przeznaczyć na szmaty do podłogi. Z drugiej strony ceny w dobrych sklepach wydają mi się szaleńcze. Nie dlatego, że mnie nie stać, a dlatego, że nie wydaje mi się, by większość z tych ciuchów była warta takich cen. Nie lubię płacić za metkę. Szmateks jest dla mnie wyjściem tyleż ekologicznym, co pozwala na sensowne wybrnięcie z impasu jakościowo-cenowego.
UsuńBieda czy bogactwo są względne. Portfel nie jest wyznacznikiem. Dzieci to Bogactwo, Mąż/Żona to Skarb, reszta....Co z tego, że na koncie jest pełno kiedy przy Wigilijnym stole pusto?
OdpowiedzUsuńi oto zdrowe podejście :)
Usuńnie, to nie jest zdrowe podejscie. To jest naiwniactwo. Nie bedzie rodziny itp. jak nie bedziesz miec pieniedzy, zeby im zapewnic byt, jedzenie, opieke zdrowotna. Te dyrdymaly sa niezyciowe i wymyslane nie wiem przez kogo, ale na pewno nie przez ludzi, ktorym skrajna bieda zajrzala w oczy.
UsuńJak jestes biedny, naprawde biedny, nie masz chociaz minimum, tracisz tez to wszystco co powyzsze. Ile ja widzialam ludzi wrakow, ktorych rodzina opuscila, bo popadli w biede, uzaleznienie, bezrobocie...
I sadze, ze zaden Chinczyk obecnie nie poprze takiego stylu zycia.
A biedni i tak jestesmy. Srednia pensja to mniej niz 2k, wiec to wychodzi drugie widelki od dolu.
No tak, ale zgodnie z tą tabelką, jak już pisałam w poście - nawet my jesteśmy biedni. Ja osobiście nie czuję się biedna. Stać nas na życie, jedzenie, leczenie itd. Zdecydowaliśmy się na powiększenie rodziny, bo nas na to stać. No i w tym wypadku, gdy ta prawdziwa, nie tabelkowa, bieda nie zagląda nam w oczy, wartością nadrzędną staje się nie robienie więcej kasy, a - Rodzina. Przynajmniej dla nas.
UsuńPojęcie biedy i bogactwa jest dzisiaj tak dziwne. Bo faktycznie mimo dużych zarobków wolimy oszczędzać, kupować w Lidlu a nie Marks and Spencer, jak kupuje ciuchy to tylko z potrzeby a nie zachcianki, bardziej włączam się na minimalizm ( no może nie w kwestii książek, choć mam twarde postanowienie, że więcej będę kupować w formie ebookow ) Mówiąc krótko też pewnie bardziej mieściny się w grupie ubozszej klasy i wiesz, wcale mi to nie przeszkadza 😘
OdpowiedzUsuńJa też teraz żyję ebookami :) No i - mnie też nie przeszkadza, że jestem raczej biedna niż raczej bogata. Są ważniejsze sprawy.
UsuńBardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń