Kompleks świątynny znajduje się w sercu Kunmingu, przy skrzyżowaniu ulic Rozwiniętego Wschodu (拓東) i Białej Pagody 白塔, jest jedynym tak dużym niezniszczonym obiektem mingowsko-qingowskim w centrum Kunmingu. To pewnie dlatego miejsce jest skrzętnie omijane przez przewodników wycieczek. Bo przecież to w sumie wstyd, żeby te dwa hektary z kawałkiem były jedynym pozostawionym bez większych zmian zabytkiem... Obojętnie, czy mówimy o yunnańskiej historii, sztuce, architekturze, religii czy choćby o kontaktach między dawnym Yunnanem, a środkowymi Chinami - znaczenia tej świątyni nie można pominąć. Trzy najważniejsze podzespoły: Świątynia Prawdziwej Celebracji 真慶觀, Świątynia Przodków Solnego Wybrzuszenia 鹽隆祠 i Rezydencja Boga Gromów 都雷府 w 1983 roku znalazły się pod opieką miasta, a w 1998 roku uznano je za ważne w całej prowincji. To, czy zostaną uznane za zabytki klasy państwowej, właśnie się rozstrzyga. Biorąc pod uwagę wartość historyczną miejsca, jest to całkiem prawdopodobne.
Budowę rozpoczęto jeszcze za panowania Mongołów - około XIV wieku. Wtedy jeszcze była poświęcona Ciemnemu Wojownikowi (Mongołowie lubowali się w wojownikach) - zwała się Świątynią Czarnego Wojownika 真武祠. Dopiero podczas piętnastowiecznej przebudowy zmieniono nazwę na znaną obecnie, dodano też więcej budynków. Remontów było jeszcze kilka, więc trudno powiedzieć, co tak naprawdę zostało z czternastowiecznej świątyni. Znając Chińczyków - niewiele. Ale... lepszy rydz niż nic.
Z pierwszą przebudową wiąże się ciekawa historia.
Wielki Liu Yuanran, wielki mistrz jednego z czołowych odłamów taoizmu, pochodził z Jiangxi. Ponoć dość wcześnie objawił talent; nauczył się przyrządzać cynobrowe eliksiry i przywoływać wiatr i pioruny. Niestety, naraził się oficjelom i został zesłany do Yunnanu - konkretnie do Świątyni Smoczego Źródła (czyli nad dzisiejszy Staw Czarnego Smoka). Ponieważ dobrze się sprawował, wezwano go do Pekinu, wprost na dwór. Jednak on poprosił cesarza o powrót do Yunnanu. Pretekstem było zbudowanie świątyń taoistycznych w Kunmingu i okolicach, ale wszyscy wiemy, że po prostu zakochał się w Yunnanie, jak każdy normalny człowiek.
Dla zachowania pozorów faktycznie rozbudował tutejsze kompleksy taoistyczne; Staw Czarnego Smoka zostawił w rękach współbraci, a sam zaczął "rządzić" naszą świątynią, w której oczywiście mieszkał; to on zmienił jej imię na Świątynię Prawdziwej Celebracji.
Dziś, po wielu perypetiach, zniszczeniu większości budynków, wygnaniu mnichów, sprowadzeniu ich z powrotem, dotacjach na odbudowę itd. kompleks świątynny jest maleńki. W którą stronę się nie obejrzeć, zza chińskich dachów wystają wieżowce. Na cały kompleks składa się zaledwie parę budyneczków. Jeden ołtarz poświęcony jest Cesarzowi Gwiazdy Polarnej - to oczywiście ten naprzeciwko wejścia, ze złotym dachem, z zachowaną mingowską konstrukcją 紫微殿 (Pałac Ziwei). Na wschód od słonecznego - ten od gromów, z czasów mandżurskich. Kolejny to ten poświęcony Staremu Mistrzowi Laozi 老君殿, a za nimi - chyba mój ulubiony budynek - drewniany pawilon z początku XIX wieku, któremu cudem udało się nie spłonąć. W pawiloniku znajduje się kula rzeźbiona w znaki chińskiego zodiaku i w znaki potrzebne do taoistycznych wróżb. Kolejny jest ołtarz Boga Gromów, a niedaleko jeszcze - Boga Ognia. Najnowszym budynkiem jest postawiony w 1881 roku ołtarz solny - pod koniec XIX wieku w Yunnanie rozkwitło wydobycie soli, a przecież komuś trzeba było za tę sól podziękować...
I tyle. Reszta znikła w latach '20-'50 XX wieku. Z niektórych budynków zrobiono fabryki, niektóre zaadaptowano na domy mieszkalne. W latach '90 z terenów dawnej świątyni wyeksmitowano 14 firm i prawie 500 rodzin!
Dziś tzw. życie świątynne chyba wróciło do normy. Pałętają się tam mnisi w różnym wieku, pochłonięci wróżeniem, prowadzeniem ćwiczeń taichi itd. W środku w ogóle nie słychać tego, że jest się w centrum dużego miasta. Zupełnie inny świat!
Kompleks świątynny jest maleńki, można zwiedzić w pół godziny. Ale przyjdźcie tutaj na dłużej: posłuchajcie mnisich szeptów, dotknijcie smoczej kuli do wróżb, zajrzyjcie w oczy mądremu Laozi, zadziwcie się pięknem kamelii i magnolii. Usiądźcie w centrum współczesnego miasta i westchnijcie pięćsetletnią historią. Pomyślcie o Mistrzu Liu, który porzucił Pekin dla Yunnanu i zapalcie dlań trociczkę w tej samej intencji...
Też porzuciałabym Pekin dla Yunnanu :D.
OdpowiedzUsuńA na serio: śliczna ta świątynia. Rzeczywiście maleństwo. I te kwitnące azalie i magnolie...
Każdy by porzucił ;) Tzn. każdy, który był w obu i nie jest zwierzęciem miejskiej dżungli. A świątynię uwielbiam :)
UsuńDziękuję za zdjęcia, od samego patrzenia zmniejszyło mi się pracowe wkuropatwienie :-)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :)
Usuń