Liu Liu czyli "szesc szesc" to pseudonim literacki dziewczecia pochodzacego z Anhui, a kariere robiacego za granica, w Singapurze konkretnie. Dziewcze mialo sie zajmowac handlem zagranicznym - taki sobie wybrala (jej wybrano?) kierunek studiow. Ale po kilku latach takiej pracy obrzydlo jej to do tego stopnia, ze wyniosla sie na poludnie i, przybrawszy wspomniany pseudonim, zaczela pisac. Kilka lat pozniej jej powiesc "Wang Gui i Anna" postawila na glowie chinskojezyczny swiatek literacki. Posypaly sie komplementy, zaczeto ja porownywac do Eileen Chang (tej od "Ostroznie, pozadanie") i do Hong Ying (tej od "K: Sztuka milosci", czyli od kiepskiej pornografii na slabo zarysowanym tle historycznym, ale tez od autobiograficznej "Corki rzeki", ktora podobno jest bardzo wzruszajaca - nie wiem, nie czytalam), czyli dwoch innych slawnych w Chinach, choc piszacych za granica, autorek. Czy te porownania sa sluszne i na ile - nie bardzo moge oceniac. Mam jednak wrazenie, ze stawianie tych trzech pan w jednym szeregu tylko dlatego, ze wszystkie wyjechaly za granice, jest zupelnie bez sensu...
Dlaczego o niej pisze?
Ogladalam kiedys serial "Dwustronna tasma klejaca" na podstawie jej powiesci. Serial mnie wciagnal, sklonil do przemyslen, dalam nawet kiedys temu wyraz. Jakis czas pozniej obejrzalam kolejny serial, "Domek slimaka" 蝸居, ktory tez mnie zaciekawil, choc zakonczenie bylo jak dla mnie zbyt latwe do przewidzenia. Oczywiscie, okazalo sie, ze powstal na podstawie powiesci Liu Liu. Dlatego, gdy w ksiegarni rzucily sie na mnie dwie szostki, przyjelam wyzwanie i zakupilam powiesc. Ktora napisana jest miesistym i zywym jezykiem, z pieknie zarysowanymi postaciami, ze zlosliwie uwypuklonymi wadami, z milionem "jak wiadomo", ktore maja nas wprowadzic w swiat i sposob myslenia bohaterow, przy ktorej mozna sie uczyc potocznego jezyka, mozna sie smiac, mozna plakac.
Co czynie.
Jaka szkoda, ze w Polsce sie nie wydaje takich wlasnie chinskich powiesci zamiast pornografii Hong Ying. Mozna sie z tej ksiazki dowiedziec o Chinach duzo wiecej, niz sie wie nawet w nich mieszkajac...
No to, psze pani, trza usiąść, przetłumaczyć i wydać :)
OdpowiedzUsuńJakby mi tylko ktos za to zaplacil, to bardzo chetnie :)
OdpowiedzUsuń