Aktualnie, jako ze (calkiem slusznie zreszta) zostalo na mnie popelnione wirtualne morderstwo i odeszlam w niebyt, zastanawiam sie, co bardziej boli: to, ze ktos calkiem widocznie sie od Ciebie odcina czy to, ze teoretycznie caly czas jest blisko, ale choc sobie migacie na tym skajpie czy innym fejsie, i tak nie macie o czym gadac, a nawet jak macie, to i tak nie chcecie.
Pewnie, ze wole jasne postawienie sytuacji. Dziekuje za szczerosc - tym bardziej, ze mnie nie zawsze na nia stac.
Ze mam nie dramatyzowac? Nie dramatyzuje. Naprawde dziekuje.
...bede tesknic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.