Teng Xiaolan 滕肖澜 to szanghajska autorka zaledwie kilka lat starsza ode mnie - urodzona pod koniec lat siedemdziesiątych. Zaczęła publikować na początku XXI wieku i dość szybko zdobyła najważniejszą nagrodę literacką w Chinach - Nagrodę Literacką im. Lu Xuna. Pisze głównie opowiadania i nowelki. Jej styl polega na silnym osadzeniu opowieści o życiu tzw. zwykłych Chińczyków w realiach, które zna najlepiej - czyli we współczesnym Szanghaju. Jej bohaterowie są bardzo różnorodni i borykają się z problemami właściwymi dla swojego środowiska i miejsca życia.
Piękne dni to tylko dwie nowele, ale ilość drobiazgów pokazujących życie w Szanghaju "od wewnątrz" aż przytłacza. Ludzie z lepszej strony Huangpu, którzy za skarby świata nie przeniosą się na drugą stronę rzeki. Młodzież, która nawet nie słyszała o ustępowaniu miejsca starszym. Zły pieniądz wypierający lepszy - kiepski artysta robi karierę, a Mistrz popada w zapomnienie. Walczenie o każdego yuana. Oszustwa matrymonialne. Kurczę, ta proza jest aż gęsta od Chin.
Tym bardziej smuci fakt, że książka została wydana niechlujnie. Podoba mi się tylko format, papier i czcionka. Tłumaczenie jest beznadziejne, nie tylko dlatego, że z angielskiego, a nie z oryginału, co dobrze słychać w interpretacji idiomów, ale przede wszystkim dlatego, że zdarzają się językowe kwiatki, na które jedyną możliwą reakcją jest zgrzytanie zębami. O stadach literówek już nawet nie wspominam. Ech, te opowiadania warte są, by przetłumaczył je ktoś z oryginału, a wydało wydawnictwo, które nie oszczędza na redakcji i korekcie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.