Trzecie spotkanie z Kazuo Ishiguro to czysta przyjemność. Świat ułudy to podobno świat gejsz, mocnych trunków i ulotnego piękna. Ale książka wcale nie jest o tym! Tytułowa ułuda - do czegóż się ona odnosi? Do wielkich planów i jakże nędznych efektów? Do wspaniałych efektów, które następna epoka strąca do piekła? Do związków międzyludzkich, w których drobne słowa czy gesty mogą zaważyć na przyjaźni i wrogości? A może do interpretacji danych słów, codziennie innej? A może do pamięci, która zawsze jest zwodnicza, a przecież tak bardzo staramy się na niej polegać! Tak naprawdę każde piękno jest ulotne.
Jeśli jest ułuda, istnieje również prawda. Zmienne uczucia, ewolucja osobowości, dążenie do doskonałości - to jest nasza prawda. Który błąd może przekreślić naszą przyszłość? A który przekreśla - przynajmniej w oczach innych - naszą przeszłość? I kto w ogóle ma prawo to oceniać? Stary przyjaciel, stary wróg, stary uczeń, córka, czy zupełnie obca młodzież?
Kiedy mówimy, że warto być przyzwoitym człowiekiem, zapominamy, że nie ma jednej definicji przyzwoitości.
Ale... chyba najważniejsze jest zrozumienie, że choćbyś nie wiem, jak się pilnował, na pewno prędzej czy później popełnisz błąd. Warto umieć się do niego przyznać, nawet jeśli w głębi serca wiemy, że granica między największym błędem a niekwestionowanym zwycięstwem bywa płynna i może zmieniać się w czasie. Prawda także może być ulotna.
Mam nadzieję, że jako staruszka nie będę się musiała wstydzić tego, jak żyłam. Albo że przynajmniej będę sobie potrafiła to wybaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.