A może to właśnie przez nie? Może to przez indonezyjskie, wietnamskie, indyjskie, irańskie i perskie bajki tak się zachwyciłam Wschodem?
Szukając na strychu lektur dla Tajfuniątka, natknęłam się na dwie księgi autorstwa Wandy Markowskiej i Anny Milskiej: Baśnie z dalekich wysp i lądów oraz Śpiew kolibra. Są to zbiory baśni/bajek z całego świata - brazylijskie, tybetańskie, etiopskie... Samo wyliczenie krajów mogłoby zmęczyć. Niektóre już w dzieciństwie wywarły na mnie tak silne wrażenie, że pamiętałam je do dziś. Cóż. Tajfuniątko jeszcze na te bajki za malutkie, ale ja z przyjemnością wróciłam do tej lektury. Tylko - zamiast zachwycać się samymi bajkami (tak, są piękne!), mam niedosyt. Skąd autorki znały te bajki? Tłumaczyły bezpośrednio z danego języka? Niepodobna. Żadnej wzmianki o tłumaczach. Same jeździły po świecie? No raczej nie do wszystkich krajów. A może to przedruk jakiegoś obcojęzycznego zbioru bajek? Bardziej prawdopodobne, ale znów - nie znamy źródła tych pięknych opowieści. Coraz częściej łapię się na tym, że w literaturze nawet nienaukowej najbardziej brakuje mi przypisów. Ech.
Wracając do samych baśni - polecam. Są takie zupełnie inne od naszych, polskich, a jednak - takie podobne! Księżniczki, sprytni i uczciwi najmłodsi synowie, zantropomorfizowane zwierzątka, zło ukarane - wszystko jak należy, ale z maniokiem zamiast ziemniaków i z prosem zamiast chleba.
Może Wasze dzieci też odkryją dzięki tym bajkom zupełnie nowe światy?
Przy każdej możliwej okazji zaopatruj się (dla Tajfuniątka i dla siebie) w baśnie wszelakie Roberta Stillera, poczynając od Skamieniałego Statku.
OdpowiedzUsuńno, ciociu Kaju... :D
UsuńSorry, Winnetou. Ja jestem od ebooków, dostaniecie ode mnie wersje analogowe i zaczniesz marudzić, że mieszkanie za małe na tyle książek :P
Usuńebooki też chętnie przyjmujemy przecież :)
Usuń