Kayka zapłaciła za wizytę wietnamską kawą (och, jak ja uwielbiam wietnamską kawę!...) i indonezyjskim sosem fistaszkowym do gado-gado. Nie martwcie się, że nie wiecie, co to gado-gado, też nie wiedziałam. W Indonezji mnie jeszcze nie było, więc mam prawo nie wiedzieć, prawda? Co nie zmienia faktu, że zakochałam się w tym sosie, a raczej w sałatce polanej tym sosem od pierwszego kęsa.
Gado-gado to sałatka oparta na zblanszowanych/ugotowanych warzywach, jajkach na twardo i naszym sosie fistaszkowym. Sama nazwa... ja bym to przetłumaczyła dość swobodnie jako "mimry z mamrami" - czyli mieszanka czegokolwieków różnego typu. Skład bowiem ogranicza tylko wyobraźnia kucharza. Częste są ziemniaki, różne fasolki, kiełki, szpinak, kukurydza, kapusta, tofu itd. Wszystko to przemieszane z sosem - pycha.
Sam sos równie dobrze nadaje się do innej indonezyjskiej sałatki karedok. Ta różni się od gado-gado przede wszystkim tym, że jej składniki są surowe, a mogą to być ogórki, kiełki, kapusta, tajska bazylia, małe bakłażanki i inne cuda. Obie sałatki są rewelacyjne przede wszystkim dlatego, że po prostu słodko-ostry sos orzeszkowy jest GENIALNY.
Ponieważ jest genialny i ponieważ sama idea sałatek o nie do końca sprecyzowanym składzie zawsze mnie urzekała, tworzę teraz wersje typu "jak pozbyć się resztek z lodówki". Ku oburzeniu nazistów kuchennych, dwa powyższe typy sałatek się u mnie przenikają: łączę gotowane warzywa z surowymi i dodaję inne, pasujące moim zdaniem składniki. Oto próbka:
Składniki:
- jajka ugotowane na twardo sztuk dwie, pokrojone w grubą kostkę
- ugotowane ziemniaki pokrojone w grubą kostkę
- marchewka w słupkach
- poszatkowana kapusta pekińska
- posiekane niedbale migdały
- suszone batatowe "chipsy"
- sos gado-gado
Wykonanie:
Składniki wymieszać. Polać sosem albo podać sos w miseczce obok, do maczania zgodnie z własnymi preferencjami.
Wiem, że w Polsce niekoniecznie uda się Wam kupić gotowy sos. Poniżej podaję przepis wyszperany w Na cztery widelce:
sos arachidowy: 250g niesolonych orzeszków ziemnych, papryczka chili, 3 duże ząbki czosnku, słodki sos sojowy, jasny sos sojowy, sok z limonki, sól, woda
Na suchej patelni prażymy orzeszki, powinny lekko ściemnieć. Przesypujemy je do wysokiego naczynia, dodajemy pozbawioną pestek papryczkę chili, 3 ząbki czosnku, łyżkę jasnego sosu sojowego, 2 łyżki słodkiego sosu sojowego (dobry słodki sos sojowy to kluczowy składnik, musi być dobrej jakości - oryginalny, i dużo tańszy od tych produkowanych w Polsce można dostać w Kuchniach Świata), sok z jednej limonki oraz kilka łyżek letniej wody i wszystko blendujemy. Stopniowo dolewamy kolejne małe porcje wody, tak by sos uzyskał gęstą, ale płynną konsystencje - nie może być zbitą masą. Próbujemy, doprawiamy słodkim sosem sojowym, solą lub sokiem z limonki. Jeśli ktoś lubi taki posmak, część wody można zastąpić mleczkiem kokosowym.
Nie próbowałam, całe szczęście mam jeszcze zapas; wystarczy na kilka razy. Dajcie znać, czy udało się Wam przyrządzić tę sałatkę. Albo inną, ale też w takim sosie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.