Mam manię. Przeglądam słownik chińskiego dla czystej przyjemności przeglądania słownika, nawet jeśli nic z tego oglądania nie wyjdzie pożytecznego. Czasem trafiam na wyrazy, które nie są pożyteczne, przydatne i ładne, tylko na takie, które istnieją, ale w życiu ich nie słyszałam i nie widziałam.
Niespecjalnie dobrze klnę po chińsku. Jeśli jestem wulgarna, to raczej przez rozbudowany system skojarzeń, a nie przez słownictwo. Ale słowo, którego się właśnie niedawno nauczyłam, nie umie mi z głowy wypaść, bo wygląda dokladnie jak to, co znaczy i przez to mój mózg je wchłonął bezpowrotnie.
To słowo znaczy dokładnie: "czynność seksualna wykonywana przez mężczyznę, wulgarnie". Wygląda tak: 肏 cào. Jeśli rozbić to słowo na części, zostaje 入 rù czyli wchodzić i 肉 ròu czyli "mięso". Czyli ta czynność seksualna, to po prostu...
No właśnie.
Moc chińskiego tkwi w znakach!
PS. Ze względu na cenzurę, 肏 często zastępuje się w piśmie znakami, które się tak samo wymawia, ale bardziej niewinnie wyglądają: 草 cào (trawa) lub 操 cào. To drugie jest o tyle ciekawe, że normalnie wymawia się na pierwszym tonie, a tylko w wulgarnym znaczeniu ton zmieniamy na czwarty. Zastąpienie akurat tym wyrazem wydaje się o tyle sensowne, że wyraz ten ma kilka znaczeń, które przy odrobinie wyobraźni można podciągnąć pod czynności seksualne: ćwiczyć oraz wdrażać. Dużo trudniej mi sobie wyobrazić, co może tu robić trawa (przy okazji: ona też zmienia ton, kiedy zmienia znaczenie na wulgarne; pierwotnie jest wymawiana na trzecim tonie).
PS. 2. Jest też inne słówko, bardzo podobne, tylko wchodzi się tam w wodę, nie w mięso. Pisałam o nim tutaj.
Ło rany, a to ci wyraz! :D
OdpowiedzUsuń多學ㄧ些成語提升中文內涵,我想比較實用些,至於少用的字就算了吧:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie znaki to potęga :-)
OdpowiedzUsuńo tak! :)
Usuń