W związku z przeszukiwaniem internetów pod kątem Harbinu, do którego zabrałam Tajfuniątko na majówkę, trafiłam na perełkę z lamusa - powieść Igora Newerly osadzoną w okołowojennej Mandżurii. Czytam z wypiekami na twarzy - może i Wy się skusicie? Tutaj link do książki w portalu Polona. Ciężko mi coś powiedzieć na temat odwzorowania realiów, ale ten język! No i ta miłość międzykulturowa!
Miłość od pierwszego zdania! Dzięki wielkie za cynk, na pewno sprawi mi ta książka wiele przyjemności, choć trochę też jest w tym smutku, bo wychodzi na to, że nie napiszę już nigdy pierwszej polskiej książki dziejącej się w Mandżurii. :D
OdpowiedzUsuńZawsze możesz napisać drugą :)
UsuńCzytałam kiedyś, wspaniała ❤️ Pozdrawiam z Mazur, Gosia
OdpowiedzUsuń