Festiwal kielecki zostal ograniczony do kilku wykladow. Wladze miasta w ramach solidarnosci z Tybetem chca uzmyslowic wszystkim, ze Chin i chinskich swiat/chinskiej kultury nie popieraja, bo Chiny sa be.
Ciekawe, czy rownie ochoczo zrezygnuja ze wszystkich towarow pochodzenia chinskiego? Jakos mam niejasne wrazenie, ze duzo grozniejsze dla swiata sa rakotworcze zabawki wytwarzane recznie przez nieletnich niewolnikow niz to, ze ktos opowie o roznicach kulturowych i zatanczy taniec smoka. Bawia mnie raczej tego typu protesty.
Wspolstypendysci sa na etapie kupowania biletu. Pani w BUWiWMie "nie ma czasu" przejrzec naszych papierow. Jestem zestresowana, wszystko mnie drazni, mam ochote pieprznac tym wszystkim, isc spac i dac sobie spokoj z mysleniem o stypendium.
Nie umiem nie myslec o stypendium.
我要到中國去...
Czasami nie zostaje nic innego jak pogodzić się z ograniczeniem i wąskim spojrzeniem sporej części ludzi (i to co gorsza tych, od których coś zależy) i iść dalej do przodu. Ja wierzę, że ludzi takich jak Ty nie da się powstrzymać byle czym :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDominiku: Dzieki... Wiem, ze mnie wspieracie nawet jesli o tym glosno nie mowicie, ale czasem NAPRAWDE potrzebuje tego na pismie :)
OdpowiedzUsuńAkurat nie bardzo władze, władze lubią Chiny...
OdpowiedzUsuńA poza tym - nie dramatyzuj, co? Bo przestanę myśleć o wysyłaniu CV na południe :P
Jak nie wladze, jak wladze? :D Przynajmniej tutaj tak pisza: http://www.gazetawyborcza.pl/1,89011,5102480.html
OdpowiedzUsuńJuz mi przeszla irytacja, teraz tylko wzdycham :P