Deszcz pada, zimno, ponuro, beznadziejnie.
Chyba właśnie na takie jesienne wieczory został wymyślony romantyczny pop, lekko tylko ujazzowiony. Co jednak z azjofilami? Jazzujący pop to przecież domena wokalistów o innym kolorze skory...
A jednak:
Tym razem to Koreańczyk, Sung Si-kyung. Nic nie rozumiem, tekst jest dla mnie jedną wielką tajemnicą. Ale drżenie głosu i westchnienia wskazują na to, że miłość i cierpienie, tęsknota i pożądanie to główne tematy. Zresztą, może to tylko ja tak wszystko spłycam? ;)
Nieważne. Przecież mówię, że chłopaka lubię, a właśnie dziś coś takiego mi do szczęścia jest potrzebne. Nie można zawsze słuchać Bacha i Beatlesów...
W koncu mialam chwile zeby poczytac :) Dzieki jeszcze raz za porady ktorych mi udzielilas w IK. Moj wyjazd zbliza sie i zbliza i nadal nic nie zalatwione ;) ale troche mniej sie denerwuje. Dziekuje jeszcze raz i do zobaczenia na uczelni.
OdpowiedzUsuńnatalia
Nie ma sprawy :) Miłego!
Usuń