2025-02-06

Nowy Rok Lahu 拉祜年

Lahu, tak samo jak Hanowie, obchodzą Mały Rok i Duży Rok. U Lahu jednak podział dotyczy nie tylko wielkości, ale i... płci - jeden jest męski, jeden żeński. Nazwę święta Chińczycy zapisują fonetycznie 扩塔 (kłota), jednak ze względu na absolutny brak precyzji w oddawaniu dźwięków jakiegokolwiek innego języka, nie bardzo im wierzę i pozostanę przy po prostu nowym roku Lahu. 
Legenda głosi, że dawno, dawno temu, gdy zbliżał się nowy rok, mężczyźni akurat polowali w jakimś wyjątkowo odległym zakamarku dżungli i nie zdążyli wrócić na noworoczne obchody. Oczywiście, wybaczono im nieobecność, bo naprzynosili masę mięsa i skór, dzięki czemu cała wioska nie bała się głodu na przednówku, jednak fakt faktem - obchody noworoczne już się skończyły. Kobiety postanowiły pocieszyć mężczyzn, powtarzając dla nich całą imprezę, tylko nazywając ją "małymi obchodami" w przeciwieństwie do tych dużych, podstawowych. Odtąd Lahu obchodzą duży rok od pierwszego do czwartego dnia pierwszego miesiąca księżycowego Chińczyków, a mały - od dziewiątego (to właśnie dziś!) do jedenastego. Dwunasty dzień zamyka obchody noworoczne - wówczas świętują już wszyscy, bez względu na płeć. 
Przygotowania noworoczne tak naprawdę nie bardzo się współcześnie różnią od tych chińskich: sprzątanie, pranie... Dawnymi czasy jednak mężczyźni szli polować, a kobiety zostawały w wioskach, by szyć nowe stroje. Młodzież płci obojga robiła instrumenty muzyczne: bambusowe lushengi i drumle, a także haftowane woreczki, a dzieciarnia przygotowywała się do puszczania bąków. W wigilię Nowego Roku w każdym domu tłuczono ryż i inne zboża na placki i przygotowywano nowe wiadra i czerpaki. W Nowy Rok puszczano fajerwerki, a po zbudzeniu wszystkich hałasami, mieszkańcy danej wioski na wyścigi zabierali nowe bambusowe narzędzia, by nad pobliskim strumieniem zaczerpnąć "nowej wody". Ponoć kto pierwszy zaczerpnął nowej wody, ten pierwszy mógł liczyć na udane zbiory. O pomyślne zbiory dbano zresztą i w inny sposób: z nową wodą i świeżo utłuczonymi plackami szło się złożyć uszanowanie przodkom, licząc na ich opiekę w nowym roku. Dziękowano również bydłu za cały rok wytężonej pracy. W nowych, odświętnych strojach młodzież zbierała się na głównym placu wioski i rzucała sobie wzajemnie torebeczki, by poflirtować. Dzieciaki urządzały konkursy w puszczaniu bąków (strzelanie bacikami, by je rozkręcić wygląda na dużo łatwiejsze niż jest w rzeczywistości). Szło się z placuszkami, grudniowym mięsem i wódeczką po wszystkich krewnych i znajomych, by odpowiednio powitać nowy rok. Starszyzna zawiązywała młodzieży czerwone sznureczki na nadgarstkach, jako życzenia noworoczne. 
Dwunastego dnia Nowego Roku w każdej wiosce urządzano imprezę taneczną na koniec obchodów noworocznych; oczywiście, do tańca przygrywały lushengi i drumle. Na środeczku stał stół wypełniony dobrociami: ziarnami zbóż, kwiatami, trzciną cukrową i gałązkami sosnowymi. Gdy słońce wspięło się najwyżej, w całej wiosce rozbrzmiewało unisono lushengów. Wszyscy ruszali do tańca... i nie przestawali aż do rana. Wracając do domu, każda rodzina zabierała choć jedno ziarnko z tych "tańczących", by je domieszać do zboża przeznaczonego na siew. Ponoć dzięki temu zapewniali sobie dobre plony i życie usłane różami. 
Niestety, stosunkowo niewiele jest w internetach pieśni czy tańców Lahu. Będę szukać, ale tymczasem zobaczcie program artystyczny, który Lahu przytowali na potrzeby Gali Noworocznej parę lat temu. Wprawdzie choreografia jest mocno stylizowana, jednak zarówno stroje, jak i melodyka, rytmika i podstawowe ruchy są zaczerpnięte wprost z lokalnej tradycji.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.